Ten Citroen znika z rynku
Citroen C1, Peugeot 107 i Toyota Aygo – wszyscy pamiętamy te trzy bliźniacze, małe, miejskie autka. Wszystkie trzy miały te samą technologię i różniły się jedynie wyglądem. Po debiucie w 2005 roku, samochody doczekały się liftingu 9 lat później.
Od dawna zakładano, że ten „format” będzie kontynuowany, w nowoczesnej formie, na nowej platformie – jeszcze przez wiele lat. W międzyczasie Unia Europejska zaczęła jednak tonąć pod kotłem emisyjnym. Nowe przepisy uczyniły małe i tanie samochody gatunkiem zagrożonym. Choć nowy Citroen C1 nawet miał już datę premiery, nie został pokazany publiczności. Zamiast tego pojawiły się plotki o końcu małego samochodu, co potwierdziła Toyota.
Citroen C1 to więc kolejny mały i tani samochód, który przejdzie do historii. Nie wydaje się, abyśmy mieli doczekać się jego następcy, bo nie ma to żadnego sensu ekonomicznego. Koszt samochodu, który miałby spełnić wszystkie przepisy, byłby zbyt wysoki, aby można było go sprzedać. Szef Citroena powiedział, że taki samochód jest „prawie niemożliwy” do zastąpienia w obecnym kontekście Unii Europejskiej.
Nowe przepisy są bez sensu
Oficjalny komunikat prasowy o zakończeniu produkcji mówi o podjęci takiej decyzji z powodu „zmian w priorytetach grupy Stellantis”. Czytamy też, że Citroen wciąż koncentruje się na przyszłości mobilność w miastach. Według producenta zastąpić ma go model Ami… Tyle tylko, że rozpędza się on do 45 km/h, a jego zasięg to 75 kilometrów. Ponadto, może wejść do niego tylko dwóch pasażerów. No i jest jeszcze strasznie drogi.
Jeśli więc interesuje cię małe, miejskie auto na zakupy, którym przy okazji możesz zabrać całą rodzinę na obiad… Będziesz musiał kupić auto używane. Podziękujmy Unii Europejskiej, dla której 2-tonowe SUV-y w hybrydzie są czystsze, niż 3-cylindrowe „mieszczuchy”.