Max Verstappen straci swój tytuł mistrza świata? FIA nawarzyła sobie piwa – teraz musi go wypić

Max Verstappen został mistrzem świata F1. Nawet ja – jako kibic Lewisa Hamiltona – muszę przyznać, że wywalczył tytuł zasłużenie. Wokół całej historii jest jednak mnóstwo kontrowersji. FIA nawarzyła sobie piwa i musi go wypić. Czy tego chce, czy też nie.

Max Verstappen straci swój tytuł mistrza świata? FIA nawarzyła sobie piwa – teraz musi go wypić
Podaj dalej

Powiedzmy to sobie wprost – Mercedes przegrał ten wyścig na torze. Przegrał go swoimi głupimi, nieprzemyślanymi decyzjami strategicznymi. Dopuścili do sytuacji, w której Verstappen kończył wyścig ze świeżymi miękkimi oponami, a Hamilton ze starymi twardymi. W momencie restartu oczywistym było, że Brytyjczyk się nie obroni przed Holendrem. Nie było ku temu absolutnie żadnych szans.

hamilton verstappen red bull mercedes protest odwołanie
fot. Mercedes F1 Media / LAT Images

Hamilton dopytywał wiele razy dlaczego nie zjechali po nowe opony? Pewnie do dzisiaj w Mercedesie nie potrafią sobie logicznie odpowiedzieć na to pytanie. Najpierw mówiono, że istniała możliwość, że Lewis straciłby pozycję na rzecz Maxa. Ja zastanawiam się tylko co z tego? W trakcie całego wyścigu Hamilton miał o wiele lepsze tempo, niż Verstappen. Po prostu jechał od niego zdecydowanie szybciej. Wyprzedzenie Holendra w równej walce byłoby wyłącznie formalnością.

Co do ostatnich okrążeń i safety caru… no cóż. Tutaj istniało ryzyko, że samochód bezpieczeństwa nie zjedzie do samego końca wyścigu i przy zamianie pozycji Lewis nie miałby nawet okazji do ataku. Co do tej drugiej sytuacji jestem w stanie zrozumieć decyzję o tym, aby go nie ściągać. Co do pierwszej, absolutnie nie. W tym czasie Hamilton i tak byłby liderem wyścigu, a jego obrona przed Holendrem na nowych, świeżych, średnich oponach, mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Ale zostawmy na moment aspekt techniczny. Max go wyprzedził – został mistrzem świata. Według mnie zasłużenie i po pięknej walce pełnej dramaturgii… Dla mnie osobiście, nawet jako kibica Hamiltona, to jest koniec tematu.

Odwołanie…

Mercedes najpierw złożył protest na decyzję sędziów, umożliwiającą tylko częściowe oddublowanie zawodników pod samochodem bezpieczeństwa. Chodzi o to, że sędziowie pozwolili się oddublować wyłącznie kierowcom znajdującym się pomiędzy Verstappenem i Hamiltonem, ale już pozostałym nie. Oczywiście sędziowie nie mają sobie nic do zarzucenia, więc Mercedes postanowił działać. Zespół złożył już odwołanie do Międzynarodowego Trybunału Apelacyjnego FIA. Według prawnika Duncana Bashawa, team z Brackley ma bardzo mocne argumenty – podają „sportowefakty.pl”.

Ba, już teraz mówi się, że jeśli pierwsza instancja nie pomoże, to sprawa wyląduje w Trybunale Arbitrażowym do spraw Sportu w Lozannie. Powiedzmy sobie wprost – sędziowie i FIA nawarzyli sobie piwa. Mnóstwo niekonsekwentnych decyzji w trakcie całego sezonu. Kontrowersja za kontrowersją. Same zespoły nie wiedziały czego mają się spodziewać, zawodnicy tym bardziej. W końcu nikt nie wiedział, co jest legalne, a co nie. Każda sprawa była rozpatrywana inaczej. Jeden zawodnik dostawał karę, drugi nie, trzeci znowu dostawał, ale zupełnie inną. Zero konsekwencji.

Sędziowie stworzyli pewnego rodzaju precedens. Na koniec sezonu mieliśmy podejrzenia, że oni sami nie wiedzą co robią, a kieruje nimi Michael Masi, który jest zagubiony nawet bardziej. Wypuszczenie tylko kilku zawodników na oddublowanie? To jakiś kolejny dziwny precedens. I niestety, sędziowie sami zrobili sobie problem. Sami otworzyli Mercedesowi furtkę do protestów i do odwoływania. Wszak na końcu musimy pamiętać, że sport nie ma tu żadnego znaczenia. Za zespołami stoją ogromne pieniądze, koncerny, zobowiązania, kontrakty. Nikogo tam nie interesuje, co było na torze. Jeśli doszło do tego wbrew regulaminowi, to nikt się nie zawaha tego wykorzystać.

Co to będzie?

Nawet nie chcę sobie wyobrażać co się wydarzy w światku F1, jeśli któryś z trybunałów uznałby rację Mercedesa. Naprawdę – nie chcę nawet o tym myśleć. Jestem przekonany, że rozpętałoby się absolutne piekło. Czy rozpoczęlibyśmy nowy sezon w składzie tych samych zespołów? Szczerze w to wątpię. A jeśli tak, to od pierwszego wyścigu najpewniej oglądalibyśmy jedno wielkie polowanie na kości. I dosłownie, na torze i poza nim, np. w wywiadach. To byłaby atmosfera nie do wytrzymania. Nie do zniesienia.

hamilton verstappen red bull mercedes protest odwołanie
fot. Mercedes F1 Media / LAT Images

Zadaję sobie pytanie, co by zmienił fakt, że sędziowie rzeczywiście pozwoliliby się oddublować całej stawce, a nie tylko tym kilku zawodnikom. Mógłby zmienić tyle, że nie wszyscy zawodnicy zdążyliby wyprzedzić samochód bezpieczeństwa przed momentem jego ewentualnego zjazdu do pit lane. A jeśli maruderzy wyprzedziliby safety car za linią zjazdu… on po prostu musiałby zostać na torze. Spędziłby na nim również ostatnie okrążenie wyścigu, przez co mistrzem zostałby Hamilton.

Wszystko to jest oczywiście gdybanie. Według prawników Mercedes ma potężne argumenty. FIA kolejny raz się zagubiła i wystawiła na pośmiewisko. Czy sędziowie sami zgotowali sobie piekło i trzęsienie ziemi w F1? To się jeszcze okaże…

Przeczytaj również