Ta Skoda to prawdziwy skarb ascetów
W tym samochodzie nie ma cienia ekstrawagancji i luksusu. No, może z wyjątkiem chromowanych, manualnych elementów sterujących klimatyzacją. Taka Skoda Octavia nie jest już produkowana, ale wciąż jest jak nowa.
Zdecydowana większość z nas chce od życia jak najwięcej. To logiczne, chcemy jeździć dobrymi samochodami, ubierać się w fajne ubrania, mieszkać w dużym apartamencie. Jeśli nie chcielibyśmy iść do przodu, co popychałoby nas do działania? Mercedes Klasy S spodobałby się każdemu z nas. Ale mało kto ma pieniądze, aby spełniać takie zachcianki.
Większość z nas musi więc zadowolić się bardziej przyziemnymi samochodami. Ale przecież nie każdy jest fanem motoryzacji. Ba! Zdecydowana większość kierowców traktuje samochody jako środek transportu od punktu A do punktu B. I jest to dla nas w pełni zrozumiałe.
Dziś już nie kupisz takiego golasa
Jeszcze do początku minionej dekady producenci często wypuszczali na rynek prawdziwe golasy. Ta epoka jednak się skończyła, a dziś auta naszpikowane są elektroniką, systemami wspomagającymi itp. itd. To wszystko jest bardzo fajne, ale niestety kosztuje dużo pieniędzy. A część kierowców wcale tego nie chce.
Jednym z najlepszych przykładów takiego samochodu była Skoda Octavia Classic, która mogła być wyposażona w silnik 1.4 bez turbosprężarki o mocy 80 KM. Do tego stalowe felgi, bazowy kolor i wnętrze tak proste, że znajdziemy tu tylko jedną elektrycznie otwieraną szybę. Czerń i szarość wewnątrz zakłócają tylko chromowane otoczki elementów sterujących klimą.
Cena jest śmiesznie niska
Efekt końcowy jest taki, że Skoda jest rozpaczliwie nieatrakcyjna. Pierwszy właściciel doposażył ją tylko w światła przeciwmgielne i podstawowe radio zajmujące tylko połowę otworu 2DIN w desce rozdzielczej. Ale jest też druga strona medalu – cena. A samochód przejechał tylko 45 000 kilometrów i wciąż wygląda jak nowy. Jest więc zbawieniem dla nowoczesnych ascetów, dla których producenci samochodów nie mają nic w swojej ofercie.
Prawie nowa Skoda Octavia w pełnym golasie jest też stosunkowo tania. Za auto z tak niskim przebiegiem wystarczy zapłacić 5999 euro (26 000 zł). Nie dość, że będziemy jeździć za darmo, to jeszcze otrzymamy bilet w nie tak dawne czasy, gdy w autach nie było praktycznie nic. Dziś nawet Fabia oferuje więcej, ale nie każdemu może się to podobać.