Dziwny Volkswagen
Volkswagen już jakiś czas temu postanowił zignorować preferencje klientów i oferować głównie samochody elektryczne. Jednak z drugiej strony nie można całkowicie przeciwstawić się popytowi i mieć nadziei na konkurowanie z czymś, co jest droższe i mniej praktyczne. Dlatego niemiecki producent cały czas ma w swojej ofercie silniki benzynowe i Diesla.
To, czy elektromobilność „przyjmie się” w Europie i na świecie, czy nie, pozostaje niewiadomą. Jednak nie można pominąć faktu, że Volkswagen podejmuje ogromne ryzyko grając jedną kartą.
Zaangażowanie w nowy kierunek jest na tyle widoczne, że nawet benzynowy sedan z zewnątrz wygląda jak elektryk. Zdjęcia wyciekły za pośrednictwem bazy danych chińskiego Ministerstwa Przemysłu i Technologii Informacyjnych (MIIT). Całkowicie odbiega od koncepcji podobnych samochodów Volkswagena i opiera się na mieszance Tesli i modeli z rodziny ID. W przypadku samochodów elektrycznych, taki przód ma sens, ale w benzynie?
https://wrc.net.pl/is-wstyd-i-hanba-polskie-aso-forda-upokorzylo-swojego-klienta-czuje-sie-opuszczony-skopany-i-zlekcewazony
Większy niż Skoda Octavia czy Superb
Samochód, na który patrzymy, to nowa generacja modelu Lamando, który budowany będzie na konwencjonalnej platformie MQB i otrzyma silnik 1.4 TSI o mocy 150 KM. Brzmi jak przepis na samochód niższej klasy średniej, ale ten to naprawdę duży kawał auta. Ma 4784 mm długości, 1831 mm szerokości, 1469 mm wysokości. Jest więc o około 10 cm dłuższy od Skody Octavii, a nawet większy od obecnego Superba.
Z tyłu wygląda jak każdy inny nowy model niemieckiego producenta. Choć ten Volskwagen nie jest szczególnie piękny, przynajmniej przywołuje na myśl inne modele. Z przodu mamy jednak spłaszczony dziób z praktycznie całkowicie wyeliminowaną osłoną chłodnicy. To nie pasuje do benzyniaka.
Pod względem wydajności i ceny powinna to być jednak bardzo dobra oferta. Lamando z podobnymi parametrami kosztuje dziś około 85 000 zł. To bardzo dobra cena jak za samochód, który plasuje się na samym szczycie klasy średniej.