Gość w BMW się doigrał?
Właściciel BMW z Kalifornii, Bryan Hillman, będzie musiał zmierzyć się z dwoma procesami sądowymi wytoczonymi przez jego sąsiadów. Są oni zdenerwowani jego rzekomo agresywną jazdą i wysoko kręcącym się silnikiem. Twierdzą, że naruszył ich „cichą radość”.
Kierowca BMW opublikował część obu pozwów na Twitterze. Jeden sąsiad domaga się 5000 dolarów odszkodowania, podczas gdy drugi oczekuje aż dwukrotności tej sumy. Obaj twierdzą, że lekkomyślne zachowanie właściciela BMW trwało od lat. Jedna ze skarg dotyczy również obelg werbalnych.
Atleast my OTHER neighbor behind me only wants 5k pic.twitter.com/PAKZPyYjo1
— beamerbry (@staticb1tch) May 11, 2021
Oczywiście nie mieszkamy nigdzie w pobliżu Kalifornii, więc nie możemy stwierdzić, po której stronie leży prawda. Dość wymowny jest jednak tweet opublikowany jeszcze przed pozwami, na którym widzimy kierowcę BMW jadącego bokiem przez ślepy zaułek. Niezależnie od tego, czy był to jednorazowy wybryk, czy „tradycja”, nie stawia go to w dobrym świetle.
Sytuacja jest chyba jasna
Kalifornijski kodeks cywilny zapewnia właścicielom domów i najemcom prawdo do spokojnego wypoczynku w ich lokalach. Obejmuje to uporczywe zakłócenia, w tym „ciągłe uciążliwości, hałasy lub zachowania, takie jak szczekanie psów czy głośna muzyka późno w nocy”.
Wyświetl ten post na Instagramie.
Jeśli więc kierowca faktycznie pali gumę, jeździ bokiem i zwiększa obroty swojego silnika tak często, jak twierdzą jego sąsiedzi, gość może mieć spory problem. Decyzja będzie jednak należała do sędziego.