Stephane Peterhansel (P1, samochody): – To był skomplikowany etap. Od początku wiedzieliśmy, że będzie ciężko. Zdecydowaliśmy się nie atakować, by zarządzać oponami i mieć czystą nawigację. Na koniec wyprzedziliśmy Carlosa i Nassera. Wyprzedzaliśmy go dwa razy, ponieważ przebił oponę. To był prawdziwy etap Dakaru. Przypominał Afrykę, gdzie nie chodziło o prędkość, ale także o strategię. W takich warunkach nie byłem najgorszy, więc było dobrze.
Nasser Al-Attiyah (P2, samochody): – Nawigacja nie stanowiła problemu, ale przebiliśmy trzy opony i nie mieliśmy wiece zapasowych kół. Zdecydowaliśmy się dojechać od mety, a Stephane nas wyprzedził. Nie było łatwo, ale co możemy zrobić? Nie możemy zmienić kół. Takie jest życie, nie jestem rozczarowany. Dałem z siebie wszystko i jestem na mecie. Wszystko jest możliwe.
Motocykle
Jose Ignacio Cornejo Florimo (P1, motocykle): – To był ciężki dzień. Toby zaczął tuż za mną. Walczyliśmy o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej i to bardzo źle, że miał wypadek. Mam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Miejmy nadzieję, że wkrótce wróci na motocykl. Dzisiaj otwierałem stawkę. Było bardzo ciężko. Na pierwszym tankowaniu poinformowano mnie o Tobym i straciłem koncentrację. Popełniłem kilka błędów, ale poza tym wykonałem dobrą pracę. Samodzielny atak przez cały dzień był wyczerpujący psychicznie. Potrzebowałem dużo samomotywacji. Wszyscy zaczynają atakować i zagrywać swoje ostatnie karty. Gdy atakujesz do granic możliwości pojawiają się błędy. Trzeba jak najbardziej kontrolować niebezpieczeństwo.
Kevin Benavides (P2, motocykle): – To był dla mnie wyjątkowy dzień. Minął rok od śmierci Paulo… Starałem się atakować cały dzień, być skoncentrowanym, utrzymywać tempo i nie popełniać błędów. To był dobry etap. To był niebezpieczny dzień. Cieszę się, ze jestem na mecie. Mamy jeszcze trzy dni walki. Zostało sporo kilometrów. Strategia polega na utrzymaniu koncentracji, ponieważ wszystko może się zmienić w ciągu sekundy. Będę jechał dzień po dniu.
Ricky Brabec (P4, motocykle): – Dzisiaj spotkałem Toby’ego po jego wypadku. Kilka razy pytał mnie, gdzie jest i kim jestem. Spędziłem z nim trochę czasu zanim dotarł helikopter. Mam nadzieję, ze będzie w porządku. Reszta dnia nie była łatwa. Utknąłem w kurzu i denerwowało mnie to. Atakowałem i wyprzedzałem. Potem przez resztą trasy otwierałem stawkę z Joanem. Na zmianę byliśmy na czele, co było dobre. Wszyscy mamy zniszczone opony. Zostały trzy dni, a jedenasty etap jest najdłuższy.