Zdaniem Adamo przyszłoroczny sezon będzie bardzo podobny do obecnego i o terminarzu startów będzie decydował COVID-19, a nie FIA i włodarze WRC. Organizatorzy serii jakiś czas temu zaprezentowali kalendarz, w którym znalazło się dwanaście rund z wyznaczeniem sześciu imprez, które wskoczą do terminarza jeśli jakiś rajd się nie odbędzie.
– Kalendarz jest dobry. Fajnie, że go mamy, ale sytuacja rozwija się dynamicznie. Nie wiemy, jak będą wyglądać dwa najbliższe tygodnie. Czytajcie gazety! Odłóżmy więc go na bok. Jest w nim Kenia, ponieważ mają podpisany kontrakt, ale nikt nie wie, co się stanie. Czy w marcu, gdy opuszczaliśmy Meksyk myślałeś o tym, że będziemy mieć Estonię, Monzę i Ypres? Na tym polega piękno adaptacji i ludzi pracujących razem unikając pie******** polemiki – mówił Adamo dla DirtFisha.
– Musimy współpracować i powiedzieć, że nawet w środku tego wszystkiego, gdy ludzie umierają na całym świecie i gdy toczy się wojna gospodarcza, pracujemy razem i odkrywamy niesamowite imprezy. Przepraszam, jeśli robię się nudny, gdy ludzie pytają mnie, czy jestem zadowolony z kalendarza. Jakiego pier******** kalendarza? Mamy daty i coś możemy planować, ale co z Monte Carlo. Jesteś pewny, że się odbędzie. Obecnie to czerwona strefa, więc o czym mówimy? – dodał.
W kalendarzu WRC pojawił się rajdy Monte Carlo, Szwecji, Chorwacji, Portugalii, Włoch, Kenii, Estonii, Finlandii, Wielkiej Brytanii, Chile, Hiszpanii i Japonii. Na liście rezerwowej umieszczone są Akropol, Ypres, Turcja, Argentyna, Monza i Łotwa.