Wiele jest w polskim internecie portali nastawionych pro-elektrycznie. Według nich samochód elektryczny to najlepsze, co spotkało ludzkość. Bo są ekologiczne, bla bla bla. I wiele tych portali stara się za wszelką cenę przekłamać rzeczywistość, pomalować trawę na zielono. Dlaczego? No bo często ktoś im za to zapłacił, więc ich opinie po prostu się opłacają.
Pojawia się wiele tekstów w stylu – oto mity na temat aut elektrycznych – w których dziennikarze za wszelką cenę starają się nam przetłumaczyć, że prąd jest dobry, a diesel zły. Ale czy to wszystko tak naprawdę trzyma się kupy? Czy ktoś nie próbuje wcisnąć nam jakiegoś badziewia pod pretekstem czegoś ekstra?
Samochód elektryczny i problem ładowania
Cokolwiek byśmy w tej materii nie powiedzieli – elektryk przegrywa. Sam fakt tego, że samochód elektryczny ograniczony jest jakimś (z reguły bardzo niewielkim) zasięgiem, jest potwornym minusem. Powiecie, że samochód spalinowy też trzeba tankować. No dobrze, ale samochód spalinowy przejedzie na baku ponad 600 kilometrów, a potem wystarczy stanąć na stacji, zatankować i pojechać dalej. I cała procedura trwa może 3 minuty, a musimy dodać, że stacji benzynowych raczej szukać nie trzeba, bo te znajdują się co parę kilometrów na każdej drodze.
Z elektrykiem już temat jest utrudniony. Dlaczego? No bo taki samochód przejedzie na bateriach 200, może 300 kilometrów. I nie jest to standard, bo są takie, które przejadą mniej. I przyjmijmy, że przejedziemy już nawet te 300 kilometrów. Wtedy ładowarki musimy sobie poszukać. W całym kraju jest ich nieco ponad tysiąc, a jeśli chodzi o szybkie ładowarki, mamy ich niewiele ponad 400.
I ile trwa cała procedura? Nawet przy szybkiej ładowarce musimy się liczyć z tym, że postoimy godzinę, może i więcej. Na zwykłych ładowarkach temat jest beznadziejny, bo wtedy samochód ładuje się 8, czy 10 godzin. Oczywiście w większości punktów ten prąd jest płatny, chociaż nie zawsze tak jest. Przykładowo Orlen udostępnia ładowarki za darmo. Ale nadal – chociaż infrastruktura się rozwija, to wciąż kuleje. I ładowanie jest uciążliwe – nie ma tu czego porównywać z autem spalinowym – po prostu elektryk jest uciążliwy, a samochód z silnikiem spalinowym nie.
Samochód do pracy
Wielu producentów nie ukrywa, że zasięg wciąż jest raczej niewielki. Wtedy mówią oni – jasne, zasięg zasięgiem, ale przecież nasze auto jest stworzone do krótkich tras. Do tego, żeby dojechać do pracy, na zakupy itd. Czyli co, mamy powiedzieć – OK, kupujemy wasze auto żeby sobie nim dojechać do pracy albo sklepu, ale w tym samym czasie musimy sobie kupić jeszcze jedno, spalinowe, które jest funkcjonalne. Tak mamy powiedzieć? Kogo na to stać?
Stać na to niewiele osób. Samochód elektryczny nie zda roli jedynego auta w rodzinie. Po prostu się do tego nie nadaje. I to nie jest tak, że OK – to minimalna wada elektryka i możemy o niej w sumie zapomnieć. No nie, bo to duża wada. Wada, której samochody z silnikiem spalinowym nie mają. Możesz dziennie przejechać nawet i 2 tysiące kilometrów i absolutnie nic cię w tym nie ogranicza. Taki samochód jest funkcjonalny – spełnia swoją rolę i nie ma co z tym w ogóle dyskutować.
Samochód elektryczny a ekologia
Niektórzy wciąż myślą, że samochody elektryczne są ekologiczne, że jazda takim autem pozytywnie wpływa na jakość powietrza itd. Czy naprawdę tak jest? No niezupełnie. Skąd bierze się prąd? Przecież nie da się wykopać go z ziemi, nie da się ściągnąć go jakimś magicznym sposobem z nieba. Elektrownie działają na pełnej mocy, z kominów buchają kłęby czarnego dymu – tak, stąd bierze się prąd do waszego ekologicznego samochodu.
Oczywiście eko-terroryści zawsze będą twierdzić, że elektryk jest ekologiczny, bo od tego są. Lobby samochodów elektrycznych działa bardzo dobrze. Ale z takimi ludźmi nie ma co dyskutować. Mają wbite do głowy jedno i zdania raczej nie zmienią, bo się im to nie opłaca.
Cena
No i cena. Tak. Samochody elektryczne są po prostu cholernie drogie. Bo baterie, bo jakaś technologia itd. I to jest kolejny zero-jedynkowy argument. Po co mam kupić drożej ograniczony samochód, pod który nie mam jeszcze odpowiedniej infrastruktury i który nie niesie za sobą żadnych korzyści, skoro mogę kupić taniej samochód z silnikiem spalinowym, który jest dobry, wygodny i niczym nie ograniczony? Prosty rachunek – po co?
Oczywiście nie twierdzimy, że samochód elektryczny to szmelc i nie da się tym jeździć. Samochody same w sobie są nawet OK. Ja sam miałem okazję do jeżdżenia dwoma modelami – Fiatem e500 i Porsche Taycanem. Nie będę tu porównywał tych dwóch aut bo to bez sensu, ale to nawet fajne auta. Fiat jest dobry do miasta, do pracy, żeby gdzieś szybko wyskoczyć. Taycan jest kapitalny. Ma wspaniałe przyspieszenie, przyciąga wzrok innych, jest wygodny, nowoczesny i przejedzie na jednym ładowaniu nawet 400 kilometrów. I to w sumie sporo. Dla wielu osób te 400 kilometrów to może być nawet tydzień jeżdżenia… albo i więcej.
To są naprawdę fajne auta. Ale czy Fiat e500 jest lepszy od zwykłego Fiata 500? Czy Porsche Taycan jest lepsze od Porsche 911? No właśnie, niezupełnie. A są ludzie, którzy za wszelką cenę chcą nam wmówić, że wszystko co elektryczne jest lepsze od spalinowego. A tak nie jest. Kiedyś samochody wyparły konie, a to, a tamto. Ale na konie nikt nie nakładał podatków i nie zakazywał wjazdu na koniu do centrum osady. Ludzie wybrali samochody, wybrali postęp technologiczny, bo tak mówił rozsądek.
Tym razem rozsądek mówi jedno, a lobbyści drugie. Kolejne podatki, zakazy, opłaty itd. To nie jest wolny wybór – to jest zmuszanie. Niech te elektryki sobie będę – niech ich będzie na drogach jak najwięcej. Jeśli komuś się takie auto spodoba, niech kupuje – nawet dwa. Ale niech to lobby przestanie nas zmuszać do auta na prąd pod przykrywką twierdzeń, że te auta są w czymś lepsze. Bo nie są.
Czy Tesla to tandeciarski złom? Z tego auta wszystko po kolei odpada. Elon Musk ma problem?