Centrum Obsługi Administracji Rządowej rozpisało przetarg na 308 samochodów, które mają trafić między innymi do ministerstw, w tym MSZ i MON – czytamy na stronie „Warszawskie Plotki Biznesowe”. Serwis powołuje się na „Fakt”, który jako pierwszy dotarł do tych wiadomości. Pandemia, kryzys, strajk, protest? Mało ważne.
Nie jesteśmy tu od tego, aby oceniać która opcja polityczna jest lepsza i ma rację… Tak po ludzku się zastanawiamy, czy jest wśród polityków jakaś trzeźwo myśląca osoba. Czy ten rząd ma kogoś takiego? Mamy okres jaki mamy. Pandemia przybiera na sile, służba zdrowia nie daje rady, mamy kryzys, codziennie jest jakiś strajk, protest, wiele grup społecznych jest niezadowolonych. Tymczasem rząd chce sobie kupić ponad 300 nowych aut?
Przecież to tak, jakby napluć tym wszystkim osobom w twarz. Kobiety, przedsiębiorcy, restauratorzy, rolnicy, górnicy, branża ślubna, lekarze, pielęgniarki, cała służba zdrowia. To tak, jakby napluć im w twarz, uderzyć z liścia i się zaśmiać. Kto przy tak dużych napięciach społecznych wpadł na pomysł, żeby kupić ponad 300 limuzyn?
Rząd chce wszystko – benzyniaki, diesle, hybrydy, elektryki, limuzyny, osobówki, SUV-y, furgonetki, busy. Wyposażenie? Ksenony, przyciemniane szyby, podgrzewane fotele, alufelgi, automatyczna klimatyzacja, tempomat i inne takie. Na portalu czytamy, że pomysł miał wyjść od samego premiera, Mateusza Morawieckiego. Oczywiście do kancelarii wpłynęły zapytania na ten temat. Odpowiedzi brak.