Śledczy wciąż nie wyjaśnili przyczyn tego wypadku, a przede wszystkim motywów, kierowcy, który miał nie hamować przed wypadnięciem z trasy. Niejaki David Callahan przekraczał prędkość i nie zatrzymał się do kontroli policyjnej, więc zaczęto pościg. Podczas niego prawdopodobnie świadomie zdecydował się opuścić drogę.
Ścigany kierowca Mercedesa miał w momencie wypadku jechać ponad 160 km/godz. Taka prędkość pozwoliła mu na przelot przeszło 120 metrów nad rzeką San Joaqin, po czym wylądował na dachu i powrócił na koła. Kierowca zmarł na miejscu.
W takich sytuacjach jeszcze bardziej imponujące wydają się zabezpieczenia w nowych samochodach rajdowych WRC. Podczas piątkowego etapu Rajdu Monte Carlo także przy ponad 160 km/godz. ze skarpy spadli Ott Tanak i Martin Jerveoja (ostatnia zarejestrowana prędkość to 183 km/godz.). Mistrzom świata nic się jednak nie stało. Choć oczywiście teren był nieco inny, to w osobowym Mercedesie raczej też nie znaleziono by żywych.
https://www.facebook.com/WRCNewsOfficial/videos/183563802716423/
Warto zobaczyć zresztą co działo się z załogą Hyundaia i20 Coupe WRC. Na filmie na dole tego artykułu wyraźnie można dostrzec, że kierowca oraz pilot utrzymują się w niemal niezmienionych pozycjach, mimo wielokrotnego dachowania. Taki stan rzeczy to jednak nie przypadek, a zabezpieczenia w wyczynowych rajdówkach robią się coraz skuteczniejsze.
Zachowane życie to nie zasługa jedynie rozbudowanej klatki bezpieczeństwa oraz kubełkowych foteli z wielopunktowymi pasami. Istotną rolę odgrywa również kask z podpiętym systemem ochrony karku (HANS). Przy głowach kierowców można dostrzec także dodatkowe pianki, które dodatkowo tłumią wiele sił, które mogłyby doprowadzić do przeróżnych urazów.
https://www.facebook.com/WRCNewsOfficial/videos/611457196093054/
Nie ma wątpliwości co do tego, że bez całego systemu zabezpieczeń, Estończycy nie mieliby szans na przeżycie. Jednak stopień nienaruszalności kokpitu rajdowego wciąż potrafi mocno zaszokować.