Taką wizję przedstawił w rozmowie z „AutoExpress” wiceprezes Grupy Renault ds. planowania produktu. – Dziś Clio RS potrzebowałby bardzo skomplikowanej technologii, aby osiągnąć niższy poziom CO2 – zauważa Ali Kassai. – Utrzymując wysoką wydajność niezbędną dla takiego pojazdu, trzeba by pobierać tak wysoką opłatę, że klienci nie byliby sobie w stanie na to pozwolić.
Choć 57-latek przyznaje, że kocha sportowe samochody, które wykreowały historię marki, to obecnie nie może znaleźć rozwiązania, które dopasowałoby obecną wydajność do wymogów ekologicznych. Motywacji nie dodaje też fakt coraz mniejszej konkurencji w tym segmencie, w do której można zaliczyć w zasadzie już tylko Forda Fiestę ST oraz Volkswagena Polo GTI.
Oddział Renault Sport zamierza jednak zaproponować usportowioną wersję w pełni elektrycznego modelu Zoe, który może odziedziczyć symbol RS (choć jak pokazuje przykład Peugeota może to nie być takie pewne). Już w 2017 r. Renault przedstawiło koncepcyjnego Zoe e-Sport o mocy 454 KM, który z dwoma silnikami elektrycznymi umożliwiał sprint do 100 km/godz. w 3,2 sekundy.
Tamten prototyp spotkał się z dość pozytywnym przyjęciem, ale Renault wciąż musi doszlifować technologię dla elektrycznego hot hatcha. Francuski producent poszukuje balansu między wysoką mocą oraz dalekim zasięgiem.
To koniec 35-letniej historii Peugeotów GTI? Bunt na pokładzie francuskiego koncernu