Sobota na Rajdzie Wielkiej Brytanii ruszyła przejazdem przez OS11 Dyfi 1. Dzisiaj zawodnicy nie muszą się zmagać z padającym deszczem, natomiast nawierzchnia jest wilgotna, błotnista, pojawia się też mgła. Najbardziej takie warunki odpowiadały najwyraźniej Elfynowi Evansowi. To on zapisał tam na swoje konto odcinkowe zwycięstwo, pokonując o 1,9 s drugiego Otta Tanaka.
Po nieco dłuższej przerwie zwodnicy byli na OS12 Myherin 1, a więc pierwszym z dzisiejszych klasyków. Niesamowita próba, z charakterystycznymi wiatrakami pośrodku pól. O poziomie trudności brutalnie przekonał się tu Craig Breen. Irlandczyk ześlizgnął się z drogi, wyleciał w pole i kilka razy dachował. Takich problemów nie miał Evans – on znów zwyciężył, pokonując Tanaka o 3,8 s.
Na zakończenie pierwszej pętli załogi zameldowały się na mitycznym, legendarnym, 25-kilometrowym Sweet Lamb Hafren. Kapitalna próba z charakterystyczną areną z kilkoma hopkami, watersplashami i nawrotami. Rywalizację w tym miejscu obserwowały tysiące kibiców, a najlepiej poradził sobie… znów Evans! Tym razem pokonał on drugiego Lappiego o 4,6 s.
Na prowadzeniu w imprezie w dalszym ciągu znajduje się Tanak. Sygnuje się on przewagą w wysokości 7,0 s nad drugim Ogierem i 9,2 s nad trzecim Neuvillem. Evans po kapitalnym poranku zbliżył się do Estończyka na 38 sekund i zajmuje szóste miejsce.