Rajd Turcji jest niezwykle wymagającą imprezą. Kiedyś za niszczyciela samochodów uchodził Rajd Akropolu, natomiast według wielu impreza z bazą w Marmaris pod tym względem jest zdecydowanie gorsza. Kamień na kamieniu, skały, dziury, koleiny. Wszystkich tych przeszkód po prostu nie da się uniknąć, a kiedy na nie najedziemy, można się tylko modlić, żeby opony i zawieszenie wytrzymały.
Jak wygląda tegoroczny harmonogram tej istnej rzezi niewiniątek? Zaczniemy już w czwartek o godzinie 19.08 czasu polskiego od odcinka Super Special Stage. Na start prawdziwej rywalizacji poczekamy do piątku. Wtedy, o godzinie 7.08 ruszy OS2 İçmeler. Na zawodników w pierwszej pętli czekają jeszcze próby Çetibeli oraz Ula. Pierwsze dwa oesy to prawdziwe potwory – İçmeler liczy niemal 25 kilometrów, Çetibeli aż 38!
Pierwszy etap to zabójcze 161 kilometrów oesowych! Może się okazać, że już wtedy rozstrzygną się losy imprezy, chociaż w sobotę też nie będzie łatwo. Wszyscy czekają na przejazdy próby Yeşilbelde – ta liczy 33 kilometry. Oprócz niej zawodnicy dwukrotnie pokonają także oesy Datça i Kızlan. One jednak nie będą aż tak wymagające – przynajmniej jeśli chodzi o długość.
Niedziela to ostatnie 38 kilometrów prowadzące do upragnionej mety. Na zawodników czekają wtedy próby Marmaris, Gökçe oraz Çiçekli. Tylko ta pierwsza będzie przejeżdżana dwukrotnie – w drugiej pętli jako Power Stage. Łącznie dystans rajdu to 310 kilometrów. 310 cholernie trudnych, dziurawych, kamienistych, pełnych kolein kilometrów. Przetrwają tylko najlepsi.