Trzy najlepsze zmiany w tym sezonie należą właśnie do ekipy z Grove, co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich zespołów. 1,97 sekundy to wynik tylko o 0,05 sekundy gorszy od rekordowego wyczynu mechaników Red Bulla w GP Azerbejdżanu w 2016 roku. Nie umknęło to uwadze Georgea Russella. Brytyjczyk uważa, że szybkie pit stopy świadczą o potencjale, który drzemie w zespole.
George Russell: Oczywiście struktura zespołu Formuły 1 jest ogromna i faktem jest, że każda osoba przybywająca na tor wyścigowy czy to z Williamsem, Mercedesem lub jakimś innym zespołem, stara się maksymalizować swoją pracę.To nie są projektanci ani aerodynamicy, więc bez względu czy walczymy o pole position, czy ostatnie miejsce, oni nadal mają motywację, aby pokazać, że jesteśmy w czymś najlepsi w stawce. Mechanicy mogliby z łatwością usiąść wygodnie i pomyśleć, że nie ścigamy się przecież o nic, ale ważne jest pokazanie, że nie jesteśmy bandą idiotów mimo iż aktualnie nie idzie nam najlepiej.
Podobną opinię wyraził również Robert Kubica. Polak podkreśla jednak, że nie ma to żadnego znaczenia, jeśli wyścig kończy się ze stratą trzech minut do lidera.
Robert Kubica: Uważam, że chłopaki robią świetną robotę i zawsze byli w tym mocni. Nie jest im łatwo. Mamy swoje problemy, a chłopaki od pit stopów mają swój własny wyścig. Podejrzewam, że dla załogi w boksach takie pit stopy stanowią sporą satysfakcję i dla nas też jest to coś pozytywnego, czym możemy się pochwalić. Ale gdy kończy się wyścigi trzy minuty za liderem? W wyścigach chodzi o to, aby pokonać wyścig jak najszybciej. Pit stop to tylko jeden z procesów, w którym trzeba być dobrym. Gdy traci się tak dużo, mamy przynajmniej coś pozytywnego. To ważne. Musimy jednak pracować nad innymi rzeczami.