Obecny sezon jest dla Ferrari bardzo trudny. W Bahrajnie jadący pewnie po pierwsze zwycięstwo w karierze Charles Leclerc, musiał ostatecznie zadowolić się trzecią pozycją ze względu na awarię jednego z cylindrów w jego samochodzie. W Kanadzie po swój pierwszy triumf w tym sezonie jechał z kolei Sebastian Vettel, ale na jednym z zakrętów popełnił błąd i na chwilę wypadł z toru.
Sędziowie uznali, że Niemiec powrócił na tor w sposób niezgodny z przepisami i niemal doprowadził do kolizji z Lewisem Hamiltonem, za co został ukarany karą pięciu dodatkowych sekund.
To oczywiście spowodowało, że ze zwycięstwa w Montrealu cieszył się Lewis Hamilton. Nie lepiej było we Francji. W kwalifikacjach lider Ferrari miał problemy ze skrzynią biegów, przez co zakwalifikował się do wyścigu na odległej siódmej pozycji. To przekreśliło jego nadzieje na dobry wynik na Paul Ricard.
https://wrc.net.pl/sebastian-vettel-musimy-byc-ze-soba-szczerzy-zawiedlismy
Seria niepowodzeń przełożyła się na to, że na łamach „Kolner Express” rozgorzała dyskusja na temat tego, czy kierowca Ferrari nie powinien rozważyć końca kariery. „Jeśli Lewis Hamilton pozostanie zmotywowany, ma przed sobą cztery lub pięć sezonów pełnych triumfów. W przeciwieństwie do Sebastiana Vettela” – napisała gazeta.
Równie krytyczny był dziennik „Corriere della Sera”. „Niemiec nie ukrywa już swojego dyskomfortu w związku z powtarzającymi się trudnościami. Pogłoski o jego pożegnaniu z F1 na koniec sezonu przybierają na sile” – podkreśla włoski dziennik.
W Red Bullu nie mają złudzeń. Era Sebastiana Vettela powoli dobiega końca
Oliwy do ognia dolali również Christian Horner i Helmut Marko z Red Bulla – stajni z którą Sebastian Vettel sięgnął po wszystkie swoje cztery tytuły mistrza świata.
– Gdy startował u nas, to był niczym metronom, gdy nadchodził moment wyścigu. Teraz jest pod znacznie większą presją, a jego nadzieje związane z Ferrari pryskają jak bańka mydlana – podsumował ostatnie występy kierowcy Ferrari Christian Horner.
– Sebastian musi walczyć z Mercedesem za pomocą tępej broni i dodatkowo musi sobie radzić z pewnymi rzeczami we własnym zespole, które nie są przyjemne – wtórował mu Helmut Marko, doradca Red Bulla ds. motorsportu.