Dobre tempo i awaria
Po raz pierwszy na torze w Melbourne Robert Kubica rywalizował w 2007 roku w barwach BMW Sauber. Polak w swoim debiucie na tym torze zakwalifikował się do wyścigu na 5. miejscu i wystartował lepiej od czwartego Lewisa Hamiltona. Brytyjczyk odzyskał jednak pozycję w pierwszym zakręcie.
Robert przez bardzo długi okres czasu pozostawał na torze – do swoich mechaników na wymianę opon i dotankowanie zjechali już jego zespołowy kolega Nick Heidfeld oraz Kimi Raikkonen, ówczesny lider zespołu. Kubica na krótki okres czasu zajął 3. pozycję w wyścigu przed swoją wizytą u mechaników. Po powrocie na tor z alei serwisowej Kubica wyjechał na 4. miejscu. Koniec marzeń o dobrym wyniku Roberta przyszedł na 37. okrążeniu – w jego bolidzie doszło do awarii skrzyni biegów, a Polak musiał wycofać się z dalszej rywalizacji.
Pierwsza linia i Nakajima
Już na przedsezonowych testach w 2008 roku wiadomo było, że nowy bolid BMW Sauber F1.08 będzie bardzo szybki. Nikt nie spodziewał się chyba jednak tak dobrych rezultatów. W pierwszej sesji kwalifikacyjnej nowego sezonu Kubica zajął 2. miejsce i po raz pierwszy w karierze wystartował do wyścigu Grand Prix z pierwszej inii.
Po 15 okrążeniach wyścigu krakowianin utrzymywał 2. lokatę, po czym zjechał do alei serwisowej. Wszystko legło jednak w gruzach po drugim pit-stopie (który odbył się w trakcie neutralizacji), po którym Robert wyjechał na tor na 7. miejscu.
Kolizja z ówczesnym kierowcą Williamsa Kazukim Nakajimą zakończyła marzenia o choćby dojechaniu mety. Japończyk opóźnił hamowanie w przedostatnim zakręcie toru Albert Park i uderzył w samochód Polaka. Drugi z rzędu wyścig w Australii zakończony niepowodzeniem.
Kandydat na mistrza
W sezon 2009 Kubica wkraczał już jako doświadczony zawodnik, mający na koncie zwycięstwo w Grand Prix Kanady. Nic dziwnego, że Polak był wymieniany jako jeden z faworytów do walki o mistrzowski tytuł.
Kubica zdeklasował w sesji kwalifikacyjnej swojego zespołowego kolegę Nicka Heidfelda, który nie zdołał awansować do Q3. Polak z kolei zapewnił sobie start z 4. miejsca za Jensonem Buttonem, Rubensem Barrichello oraz Sebastianem Vettelem. Kubica utrzymał pozycję na starcie, a na 12. okrążeniu złożył wizytę swoim mechanikom. Wrócił na tor na 12. pozycji, ale większość kierowców na tym etapie nie była jeszcze w boksach. Już 7 okrążeń później Robert wrócił na 4. lokatę. Na 39. kółku zaliczył drugi pit-stop, po którym wrócił na 7. miejscu.
Po postoju Lewisa Hamiltona kierowca BMW Sauber wyjechał na 3. miejscu. Na 3. okrążenia przed metą Polak zaatakował jadącego na miejscu numer 2 Sebastiana Vettela. Jednak ten nie zamierzał oddać swojej pozycji. Byli zespołowi koledzy zderzyli się, a chwilę później na skutek braku docisku Kubica wypadł z toru i rozbił bolid. W podobny sposób wyścig zakończył się dla Vettela. Niemiec dodatkowo otrzymał karę przesunięcia na starcie kolejnego Grand Prix o 10 miejsc.
Do trzech razy sztuka
Po trzech nieukończonych Grand Prix Australii w sezonie 2010 Robert przyjechał do Melbourne reprezentując już barwy zespołu Renault. Polak z pewnością chciał odmienić pechowy los prześladujący go w Australii. Sezon 2010 był pierwszym, w którym zakazano tankowania bolidów w trakcie wyścigu.
W tym roku inauguracja sezonu odbyła się w Bahrajnie, a Robert dojechał do mety pierwszego Grand Prix sezonu na 11. miejscu. W Australii kwalifikacje zakończył na 9. miejscu, ale już po pierwszym okrążeniu awansował na 4. lokatę. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa, a w między czasie tor zaczął przesychać.
Na 8. okrążeniu Kubica odwiedził swoich mechaników i założył opony typu slick. 3 okrążenia później kierowca Renault awansował na 3. miejsce, jadąc za Vettelem i Buttonem. W samochodzie lidera doszło do awarii hamulców. Kubica dojechał do mety GP Australii w jednym kawałku po raz pierwszy. Co więcej, od razu stanął na drugim stopniu podium. Było to jego jubileuszowe, dziesiąte podium i pierwsze w barwach nowej stajni.