Zewsząd słyszy się głosy narzekania na to, że księstwo było w tym roku nieobecne przy okazji startu sezonu WRC. Rajd Monte Carlo nie ruszał tym razem ze słynnego Place du Casino w Monako, a z placu pod urzędem miasta w Gap. To bez wątpienia odebrało temu wydarzeniu znany dotąd splendor i blichtr.
Legendarna impreza dotarła do Monako dopiero w sobotę wieczorem. Tam zbudowano serwis i w niedzielę zawodnicy ścigali się już bliżej księstwa.
Tommi Makinen, szef zespołu Toyoty: Kiedy ja się ścigałem, baza rajdu zawsze znajdowała się w Księstwie Monako. To zawsze sprawiało, że mieliśmy niesamowitą atmosferę i od razu wszyscy wiedzieli, że to Rajd Monte Carlo. Teraz praktycznie tego nie ma. Startujemy gdzieś ze środka Francji. Rajd musi powrócić do Monako. Ta impreza musi mieć coś z tego wyjątkowego wyzwania. Dlaczego nie startować z Monako na długą, wymagającą pętlę sześciu różnych oesów przedzielonych przenośnym serwisem i nie wracać do księstwa? I tak każdego dnia?
Również promotor WRC zaznaczył, że jest otwarty na propozycję przenosin startu imprezy do Monako i zapowiedział, że będzie prowadził rozmowy z Automobile Club de Monaco, aby ceremonia powróciła do księstwa w 2020 roku.