Projekt od początku budzi sporo kontrowersji w świecie motorsportu. Według organizatorów, jego głównym celem jest otwarcie kobietom drzwi do wyścigów Formuły 1. Jak twierdzi Adrien Newey, genialny inżynier projektujący bolidy Formuły 1, powodem, dla którego nie ma kobiet w F1 nie jest brak umiejętności, ale brak otrzymanej szansy.
Gosia Rdest znalazła się wśród 60-ciu kandydatek do W Series, wśród których jest również druga Polka – Natalia Kowalska.
28 listopada ogłoszono listę 55 kandydatek ubiegających się o miejsce w nowej serii, stworzonej z myślą o kobietach. 18 grudnia poznaliśmy ostatnie pięć nazwisk branych pod uwagę. Na liście znalazły się zawodniczki z całego świata, w wieku od 17 do 33 lat, z bardzo zróżnicowanym doświadczeniem w rozmaitych seriach wyścigowych.
Szansa tylko dla nielicznych
Kandydatki wezmą udział w sesjach eliminacyjnych, nad którymi czuwać będzie były kierowca Formuły 1 i dwukrotny zwycięzca Le Mans Alex Wurz. Miejsce w serii znajdzie tylko 18 kobiet. Zwyciężczyni serii otrzyma pół miliona dolarów i być może szansę na start w Formule 1.
Podczas inauguracyjnego sezonu 2019, panie zmierzą się podczas sześciu rund, które towarzyszyć będą weekendom wyścigowym DTM. Pojedynczy wyścig trwać będzie 30 minut. Kalendarz przedstawia się następująco:
3 – 5 maja | Hockenheim
17 – 19 maja| Zolder
7 – 9 czerwca | Misano
5 – 7 lipca | Norisring
19 – 21 lipca | Assen
10 – 11 sierpnia | Brands Hatch
Gosia Rdest tak wypowiada się o swojej kandydaturze do W Series:
Szczerze mówiąc, początkowo nie myślałam o możliwości wzięcia udziału w W Series. Skupiam się na wyścigach w klasie GT, z powodzeniem rywalizuję na torze z mężczyznami. Jestem obecna na torach wyścigowych już od 10 lat. Jest to na pewno projekt innowacyjny i pionierski, stanowiący bardzo wyraźny moment w historii kobiet w motorsporcie. Z tego właśnie powodu, chciałabym być jego częścią. Być może przekonam się, że to wspaniały pomysł, być może okaże się klapą, ale chciałabym mieć możliwość tworzenia tej historii i obserwacji uczestniczącej. To może być niezwykle ważne doświadczenie. Nie ukrywam także, że perspektywa ścigania się ponownie bolidem jednomiejscowym, w dodatku bez konieczności wnoszenia horrendalnego budżetu, okazała się bardzo kusząca. Byłoby to dla mnie z pewnością cenne doświadczenie oraz co tu kryć – po prostu duża przyjemność.
Angażuję się w działania na rzecz kobiet w motorsporcie całym sercem. Od tego roku ambasadoruję programowi „The Girls on Track Karting Challenge”. Przekonałam się, że chciałabym przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie początkującym zawodniczkom, pomagać im w walce o swoje marzenia. Daje mi to niezwykłą satysfakcję. Myślę, że uczestnictwo w W Series bardzo ubogaci moją wiedzę i pomoże mi w dalszych działaniach z dziewczynkami. Także to było ważnym argumentem na rzecz zgłoszenia się do tej serii.
Myślę, że dobrym posunięciem ze strony organizatorów było dołączenie W Series do weekendów wyścigowych DTM, które cieszą się niezwykłą popularnością, zwłaszcza w Niemczech. Myślę, że wysoka frekwencja sprawi, że wiele ludzi zobaczy kobiety na torze, „oswoi się” z tym widokiem, przekona, że kobiety są szybkie i waleczne, ze chcą być obecne w tym sporcie. To może pomóc w przełamywaniu stereotypów w głowach fanów motoryzacji i faktycznie torować kobietom drogę do ścigania się na najwyższym poziomie.
Podsumowując – chętnie usiądę za kierownicą tego bolidu i zobaczę, dokąd zajedziemy.
Co istotne, każda z zawodniczek będzie miała do dyspozycji taki sam bolid Formuły 3 Tatuus T-318. Gosia Rdest miała w swojej karierze krótki epizod w pojazdach jednomiejscowych. W 2013 roku brała udział w zawodach BRDC Formuła 4, zdobywając nagrodę Who Zoom Award za największą liczbę udanych wyprzedzeń w sezonie.
Jednak już od 5 lat jeździ w samochodach turystycznych, co wiąże się z zupełnie inną techniką jazdy. Gosia Rdest komentuje: – Myślę, że organizatorzy zaczęli zbyt odważnie, wybierając do tych zawodów bolid Formuły 3. By nauczyć się prowadzić taki bolid potrzeba wiele nauki. Bardzo trudne będzie wybranie 18 zawodniczek mogących z powodzeniem rywalizować na podobnym poziomie. Jest zaledwie kilka kobiet ścigających się Formułą 3 i to one na pewno będą zdecydowanymi faworytkami serii. Myślę, że różnice w umiejętnościach zawodniczek, a co za tym idzie, ich wynikami, będą bardzo duże.
Kobiety na tor
Na szklany sufit zwraca uwagę również David Coulthard, były wicemistrz świata Formuły 1. Jego zdaniem stworzenie specjalnej serii dla kobiet to pierwszy krok w kierunku zwiększenia ich udziału w zawodach Formuły 1, na zasadzie zwiększenia ich możliwości uczestnictwa w motorsporcie. Przeciwnicy (i przeciwniczki) W Series zauważają jednak, że taka segregacja nie jest dobra, ponieważ kobiety mogą z powodzeniem rywalizować z mężczyznami, nie trzeba zaś tworzyć dla nich osobnej serii, w której poziom na pewno będzie niższy niż w serii ogólnodostępnej. Tego zdania jest na przykład Pippa Mann, Brytyjka startująca przez wiele lat w IndyCar, która napisała na swoim Twitterze, że to krok wstecz w walce o równość w sportach motorowych.
Pewne jest natomiast, że W Series, pomimo wszystkich kontrowersji (a może właśnie dzięki nim), cieszyć się będzie dużym zainteresowaniem mediów.