Rajd Rzymu to jedna z imprez mistrzostw Europy, w której czołówka ERC musi bardzo mocno uważać na lokalnych matadorów. Tutaj wymienić możemy też m.in. Rajdy Akropolu, Cypru, czy też Barum. W Rajdzie Rzymu Włosi walczą bardzo dzielnie i często łapią się do czołówki. Musimy tutaj wymienić czterech kierowców, których jazda podoba nam się szczególnie, Umberto Scandola, Simone Campedelli, Giandomenico Basso oraz przede wszystkim Paolo Andreucci, który przecież niedawno miał bardzo poważny wypadek, a już zdążył powrócić na oesy.
O poranku zmagania wystartowały od OS2 Pico-Greci 1 i najlepszym czasem popisał się tam jeden ze wspominanych dzielnych Włochów, Campedelli. Sytuacja zmieniła się na moment na OS3 Roccasecca-Colle San Magno 1 – Polar Cruise, gdzie topowy czas widniał już przy nazwisku Aleksieja Łujaniuka, a najmniej stracił do niego Nikołaj Griazin. Co ciekawe, na kończącym pierwszą pętlę OS4 Santopadre-Arpino 1 – Civitus zwycięzcy poprzednich prób, Campedelli i Łukjaniuk, wykręcili identyczny czas. Na kolejnych pozycjach uplasowali się tam kolejno Giandomenico Basso oraz… Grzegorz Grzyb!
Jeśli wspomnieliśmy już Grzegorza Grzyba, to właśnie pilotowany przez Jakuba Wróbla kierowca prowadzi na razie w polskim pojedynku w Rzymie. Co prawda załoga Łukasz Habaj i Daniel Dymurski okazała się lepszą o poranku, jednak na kolejnych dwóch oesach górą byli już Grzyb i Wróbel.