Motoryzacja i sporty motorowe są dziś pod silnym wpływem lobby elektromobilności. Ciężko przejść nad tym do porządku dziennego, gdy prywatnym impulsem do pokochania motorsportu był upajający dźwięk silnika V8 w Formule 1 lub dwulitrowego boxera z turbo w WRC. Nie powinniśmy jednak bać się tej elektryfikacji, ponieważ nie pochłonie ona wszystkich wyścigów, a jeszcze dalszą perspektywą są elektryczne rajdy.
Wiele może zależeć od powodzenia ambitnego projektu zastąpienia klasy Supercars kategorią „potworów elektrycznych” od 2020 roku w Rallycrossowych Mistrzostwach Świata (World Rallycross Championship). To pierwszy taki przypadek, gdy najmocniejsza grupa aut jednej z dyscyplin motorsportu z silnikami spalinowymi zostaje zlikwidowana i zastąpiona elektroautami. Formuła E nie zmiotła przykładowo Formuły 1, a stała się odrębnymi mistrzostwami o zupełnie innym charakterze. Dostrzeganie unikatowej odmienności to dobry sposób na oswojenie się z brakiem ryku silnika, a być może polubienie elektromotorsportu, do czego spróbuję Was zachęcić.