Złe wspomnienia mogą być dobrymi wspomnieniami. Kibice tego nie zrozumieją

W ramach oczekiwania na Grand Prix Bahrajnu postanowiłem zaglądnąć po raz kolejny do biografii Kimiego Raikkonena. Iceman zwrócił tam uwagę na ważny aspekt, który może dotyczyć tegorocznych startów Roberta Kubicy.

Złe wspomnienia mogą być dobrymi wspomnieniami. Kibice tego nie zrozumieją
Podaj dalej

Kibice przy powrocie Kubicy do F1 ciągle patrzą na tabelę z wynikami. Analizują ile czasu traci Polak, kto go dubluje, dlaczego jest słabszy od tego i tamtego. Jakiekolwiek doniesienia z Williamsa o tym, że zespół, czy dany kierowca jest zadowolony są wyśmiewane… bo przecież stracił cztery sekundy i był ostatni. Czy negujemy te słowa słusznie?

Kimi Raikkonen:Nawet złe wspomnienia mogą być dobrymi wspomnieniami. Na ogół uważa się, że jeśli nie zwyciężyłeś, to wyścig był nieudany. W ciągu tych lat zdarzyło mi się wiele takich wyścigów, że ruszałem z jakiegoś gównianego miejsca, czyli z miejsca X, a potem byłem piąty, albo czwarty i wiedziałem doskonale, że nikt inny startujący z tego miejsca nie mógłby pojechać lepiej, ale wydaje mi się, że nikt tego nie rozumie.

Oni tylko patrzą na to, żebyś był pierwszy i wtedy wszystko jest dobrze. Nawet jeśli wyścig był cholernie nudny, ale jesteś pierwszy, to zdaniem dziennikarzy osiągnąłeś szczyt. Mógłbym im powiedzieć, że to był gówniany i beznadziejny wyścig, bo innym przydarzyło się podczas niego choćby nie wiem co, a ja przyjechałem pierwszy jakimś cudownym trafem, ale mimo to oni będą twierdzili, że byłem cholernie dobry.

To nie ma żadnego sensu. Pod tym względem złe wspomnienia mogą być dobrymi wspomnieniami. Uważa się, że pierwszy to pierwszy, chociaż w ekipie wiedzą doskonale, że to albo tamto czwarte miejsce było naprawdę dobre jak na te warunki. Ale nie ma co tłumaczyć tego wszystkim tym, którzy chcą oglądać stojących na podium zwycięzców. Bo ludzie patrzą tylko na końcowe wyniki.

Ja mogę mieć dobre wspomnienia nawet z takich wyścigów, które przerwałem, bo do awarii silnika wszystko szło piekielnie dobrze. Na przykład w 2002 zepsuło mi się cholernie dużo silników, a mimo to zostało mi po tamtych zawodach wiele miłych wspomnień. Nauczyłem się sporo, chociaż nie wszystko się udało. Przecież kibice nie zrozumieją tego w żaden sposób.

W książce „Kimi Raikkonen jakiego nie znamy” poruszonych jest multum interesujących tematów, ale te słowa fińskiego mistrza powinniśmy szczególnie zapamiętać na nadchodzące miesiące. Tabela wyników to nie wszystko. Czasami ważniejsze jest to, czego nie widać.

Wypowiedź pochodzi z biografii „Kimi Raikkonen jakiego nie znamy” autorstwa Kariego Hotakainena, przełożonej przez Bożenę Kojro dla wydawnictwa „Zysk i S-ka Wydawnictwo”.

Przeczytaj również