Polscy kierowcy postanowili zorganizować zbiórkę dla Fardina i kupili mu 2-letnią ciężarówkę, która zastąpiła 30-letniego trupa.
Niestety, cała akcja nie powiodła się. Poniżej cytujemy treść komunikatu, jaki dziś zaczął krążyć w mediach społecznościowych.
Wszystko się pięknie układało, zwykła używana ciężarówka miała zmienić los jednej rodziny. Wtem dzwoni czerwony telefon… Koleżanki i Koledzy, czasami niestety jest tak, że ludzie i ich serca piszą jedną historię, a życie, prawo i polityka inną. Z przyczyn od nas kompletnie niezależnych, a nawet nieco dla nas niezrozumiałych, niestety nie możemy przekazać Fardinowi ciągnika siodłowego jego marzeń. Istnieją ograniczenia prawne wynikające z polityki gospodarczej na linii USA – Iran, które uniemożliwiają nam dostarczenie na teren Iranu pojazdu traktowanego przez rząd Stanów Zjednoczonych jako produkt amerykański, dlatego niestety nie udało się. Jak mówi łacińska maksyma: Dura lex, sed lex. Ale historia trwa i wierzymy, że będzie ona miała szczęśliwy finał. Dalej chcemy być częścią tej wspaniałej historii. Dlatego kwotę, która miała być naszym udziałem w akcji, przekazujemy na konto zrzutki Help International – Polski Kontyngent Pomocy Irańskiemu Kierowcy. O ile rozumiemy te sankcje na transakcje gospodarcze o tyle tutaj mamy do czynienia z prezentem od Polaków dla irańskiego kierowcy. Więc czemu sankcje mają to obejmować? Auto finansowane polskim kapitałem…
O co dokładnie chodzi z tymi sankcjami? Do lat 80. irański rynek ciężarówek był zdominowany przez amerykańskie Macki. Jak podaje portal 40ton.net sytuacja ta uległa zmianie w chwili, gdy wprowadzono handlowe embargo – zgodnie z nim amerykańskie firmy nie mogą sprzedawać ciężarówek do Iranu.
Holenderska marka DAF w 1996 roku została przejęta przez amerykański koncern Paccar, więc w świetle prawa dziś jest firmą amerykańską. W latach 2013-2015 doszło jednak do sprzedaży 63 DAF-ów do Iranu, co zakończyło się karą w wysokości 1,7 miliona dolarów odszkodowania.