Wyleciał z drogi, bo Tesla na autopilocie nie ogarnęła mokrej drogi. Twierdzi, że winny jest samochód

Jedni kierowcy radzą sobie z jazdą w deszczu lepiej, drudzy gorzej. Kiedy zmieniają się warunki, na pewno kontroli nad pojazdem nie należy powierzać autopilotowi. Pewien amerykański kierowca nie przewidział konsekwencji.

Wyleciał z drogi, bo Tesla na autopilocie nie ogarnęła mokrej drogi. Twierdzi, że winny jest samochód
Podaj dalej

Drobne opady deszczu na dobrą sprawę niczego nie zmieniają, bardziej uważać trzeba, kiedy na drodze mamy grubszą warstwę deszczu, czy też, jak to się popularnie określa „stojącą wodę”. Wtedy bardzo łatwo o zjawisko aquaplaningu i kompletny brak kontroli nad samochodem.

Oczywiście widząc koszmarne warunki na drodze należy zmniejszyć prędkość i zachować szczególną uwagę. Nie pomyślał o tym amerykański kierowca, który w trybie autopilota nagrywał filmik, którym pewnie później chciał pochwalić się w internecie. No cóż… nie wszystko zakończyło się tak, jak kierowca by tego oczekiwał.

Tesla straciła przyczepność na mokrej drodze, komputer zwariował i finał całej historii był już oczywisty. Kierowca cały czas nagrywając swój filmik krzyknął tylko kilka razy i po chwili był już poza drogą, a Tesla była rozbita.

Co ciekawe, kierowca winą obarcza samochód. Amerykanin miał pretensje, jak Tesla mogła się rozbić w trakcie jazdy na autopilocie. No cóż… może gdyby jechał z mniejszą prędkością i trzymał ręce na kierownicy, to do niczego by nie doszło…

Przeczytaj również