Ta Mazda nigdy nie jeździła po drogach
Jeszcze nie tak dawno temu takie samochody nie były niczym nadzwyczajnym. Dziś jednak taka Mazda, przede wszystkim w takim stanie, to prawdziwy rarytas. I choć epoka, z którego pochodzi, wydaje się być strasznie odległa, to jednak samochód utrzymany jest w nienagannym stanie. W latach 90., z których pochodzi, właściwie każdy producent chciał mieć w swojej ofercie wersję coupé „normalnych”, codziennych samochodów.
Ta Mazda 323F jest jednym z takich przykładów. Ma na liczniku tylko 630 kilometrów i pochodzi z salonu Heinza Macchi w Szwajcarii. Auto po śmierci żony i syna właściciela przez lata stało nieużywane. Co ciekawe, auto nigdy nie było nawet zarejestrowane. Tak więc potencjalny kupiec może zostać jego pierwszym właścicielem.
Samochód ten zadebiutował na rynku jeszcze w 1989 roku. Ma pięciodrzwiowe nadwozie typu fastback, wysuwane reflektory, tylny spojler, czy pełną listwę lamp z tyłu. To rozwiązanie do którego producenci dziś wracają bardzo chętnie.
Auto jest w stanie muzealnym
Ten konkretny egzemplarz ma jasnoniebieski lakier, który idealnie pasuje do welurowego wnętrza. W wersji GLX Mazda otrzymywała ręcznie sterowane szyby, czy elektrycznie sterowany szyberdach. Pod maska z kolei pracuje 4-cylindrowy, wolnossący silnik o pojemności 1,8 litra. Moc przekazuje na przednią oś za pomocą 5-biegowej manualnej skrzyni.
Zgodnie z opisem ogłoszenia na aukcji eBay, Mazda 323F dostępna jest obecnie w Krakowie. Cena wywoławcza wynosi 17 950 euro, czyli około 75 000 złotych. To dosyć spora suma jak za 34-letni samochód rodzinny. Jednakże, ta Mazda ma nie tylko niewielki przebieg ale też ciekawą historię. I wciąż jest sporo tańszy od nowej Mazdy prosto z salonu.
Ponadto, na portalu eBay dostępne są także dwie inne Mazdy pochodzące z tej samej szwajcarskiej kolekcji. To dwie różne generacje modelu 626 z 1983 i 1986 roku. Samochody są wycenione na 19 100 euro (80 000 złotych).