WRC zrobiło nam dobrze

Jeśli ktoś miał obawy, że WRC All Live będzie jakimś chytrym sposobem naciągnięcia kibiców na kasę, to po Rajdzie Monte Carlo może być zupełnie spokojny. Usługa jest kapitalna i daje nam obraz na sprawy, o których nigdy wcześniej nie mieliśmy pojęcia. WRC – dziękujemy!

WRC zrobiło nam dobrze
Podaj dalej

Jedynym momentem, w którym ktokolwiek mógł mieć obawy jak to wszystko będzie wyglądało, był czwartkowy wieczór. Wszyscy byliśmy rządni wrażeń, już teraz, natychmiast. Musieliśmy czekać na pierwszy odcinek nowego sezonu przez 67 dni, więc nikt nie brał jeńców. Na początku mogliśmy być trochę zawiedzeni, bo oglądaliśmy tylko akcję z onboardów oraz w większości animację mapy. Szybkie zrażanie się do All Live nie miało jednak żadnego sensu, bo problemy wynikały z pogody, która uniemożliwiała start helikoptera.

Byli tacy, którzy psioczyli, ale przecież tak jest zawsze. Taka już cecha Polaków, że trzeba się pokłócić, bo moja racja jest prawdziwsza od twojej racji. Tak więc począwszy od czwartkowego wieczora połowa Polski była ekspertami w himalaizmie, a część fachowcami od transmisji telewizyjnych i sprzeczek nie brakowało. Ja podszedłem do całego tematu bardzo spokojnie. Przecież nie od razu Rzym zbudowano. Może aspekt psychologiczny miał tutaj duże znaczenie – nie wierzyłem, że można to zrobić dobrze, więc oczekiwałem od WRC dosyć mało. I mówiąc szczerze, to z każdą sekundą byłem coraz bardziej zaskoczony. Oczywiście pozytywnie.

Samo studio z parku serwisowego sprawiało, że jakoś tak przyjemniej się siedziało przy komputerze. Nie chodzi tylko o to, że prowadziła go przeurocza Kiri Bloore, chociaż jej czynnik też w całym przedsięwzięciu był niezwykle istotny. Przede wszystkim mieliśmy tam gości i ekspertów, którzy dzielili się z nami swoimi cennymi uwagami i przemyśleniami. Były momenty, kiedy wręcz błagałem, żeby to się nie kończyło, żeby ktoś jeszcze coś mówił. A to przecież tylko studio!

Zanim przejdziemy do clou programu, wyjdźmy ze studia. Najpierw bliziutko – do media zone. Niby wcześniej też były stamtąd wywiady przeprowadzane przez Becsy Williams, ale to tylko radio. Słyszeliśmy tylko ich głosy, a twarze oglądaliśmy na zdjęciach i krótkich filmikach. Teraz czuliśmy, że jesteśmy na miejscu, że przechodzimy obok dziennikarzy, i nagle rozmawiamy sobie z Ottem Tanakiem, który wcina dziesiątego z kolei banana. Jesteśmy w centrum wydarzeń, Jari-Mattli Latvala odkłada makaron, żeby z nami porozmawiać, widzimy jak Paul Nagle nanosi korektę na opis, słyszymy, jak Tanak składa sprawozdanie z pętli swoim inżynierom i mechanikom, a po chwili widzimy już Estończyka ucinającego sobie miłą pogawędkę z byłym szefem – Malcolmem Wilsonem. Teraz kibic zawsze jest w centrum wydarzeń, jest zawsze tam, gdzie dzieje się coś ciekawego i widzi to, czego nigdy wcześniej nie widział. Z odległości metra!

Studio, media zone, później jeszcze odwiedziny w poszczególnych zespołach. A dalej przecież nie poruszyliśmy tematu samej rywalizacji! W piątek szybko okazało się, że animacja mapy to tylko przerywnik, który wchodzi w przypadku problemów z zasięgiem, czy innego rodzaju sprawami technicznymi. Tak więc widzimy, jak zawodnik dojeżdża do startu, poprawia pasy, wykonuje naprawy wyrywając coś z sufitu (przypadek Craiga Breena), grzeje opony, a potem możemy śledzić go w trakcie całego oesu. Naturalnie większość relacji to onboardy z różnych kamer w samochodzie, ale są też ciekawe ujęcia z helikoptera, a czasami do gry wchodzą też kamery stacjonarne. Co najważniejsze – mamy możliwość śledzenia KAŻDEGO odcinka specjalnego mistrzostw świata! Wiemy wszystko; co się dzieje, komu, gdzie, na którym zakręcie. Jesteśmy zawsze tam, gdzie dzieją się ciekawe rzeczy. Teraz kibic jest punktem centralnym.

Musimy mieć jeszcze świadomość tego, że Rajd Monte Carlo był pierwszym dla usługi WRC All Live, więc należy się spodziewać tego, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej. WRC – dziękujemy!!!

Tagi: Rajd Monte Carlo, WRC, Monte Carlo

 

Przeczytaj również