78-latek nie jest przekonany do tego czy Rajd Safari będzie pasować do formatu współczesnych rund WRC, przez co straci cały swój urok. Już ostatnia edycja, która gościła w Rajdowych Mistrzostwach Świata w 2002 r. była krytykowana za odejście od długodystansowego charakteru i trasy kojarzącej się z rajdami terenowymi. W 2019 r., gdy impreza będzie rundą kandydacką, może znaleźć się jeszcze dalej od swoich korzeni.
17 lat temu byliśmy przyzwyczajeni do rywalizacji w otwartym terenie, gdzie można było natrafić na cywilny transport, dzikie zwierzęta czy swobodę w serwisowaniu samochodów oraz specjalne przebudowy aut tylko na tę imprezę. Gdy zespoły miały bardziej elastyczne budżety nad odcinkami latały nawet helikoptery z serwisantami oraz kontrolujące bezpieczeństwo. Dziś przepisy i samochody ewoluowały w takim kierunku, że ciężko będzie do tego wrócić.
Aktualną wizją FIA i promotora WRC jest organizacja odcinków na zamkniętych drogach, a konkretnie prywatnych. Największym wyzwaniem według Holmesa będzie ułożenie trasy tak, aby wiodła w pobliżu centralnego parku serwisowego. Stworzenie zorganizowanej struktury może być niezwykle ciężkie, szczególnie gdy do nadrobienia jest 17 lat doświadczeń.
Inną kwestią są kibice. Ich mała ilość na niektórych imprezach często jest podkreślana przez zespoły fabryczne. Brytyjski dziennikarz ma wątpliwości co do tego, czy lokalna społeczność (jeśli się pojawi) jest gotowa na kibicowanie zgodne z obecnymi standardami bezpieczeństwa. Zdaniem 78-latka błędy w zabezpieczeniu tego rajdu mogą skończyć się katastrofą.
Przy okazji liczby fanów Holmes wrócił także do krótkiej historii pojawienia się Rajdu Japonii w WRC. Za pierwszym razem wszyscy byli zachwyceni lokalizacją, ale realia związane z ilością osób odwiedzających zawody okazały się brutalne. Ekipy nie widziały tam mechanizmu napędzającego im promocję, co może być równie trudne, jeśli nie trudniejsze w Kenii.
Pojawienie się bogatych zespołów może sprowokować lokalnych przestępców do działania. Trudno może być o zapewnienie odpowiedniej ochrony, gdy nawet lokalni policjanci, celnicy i przedsiębiorcy mogą zostać przekupieni. Już w tym roku ekipa telewizyjna promotora WRC została okradziona w Argentynie. Około 20 lat temu w Kenii personel rajdowy obrabowano na ulicach Nairobi w biały dzień.
Martin Holmes: Czy to jest świata, do którego obecnego zespoły WRC chcą wrócić? Wszystko sprowadza się z powrotem do FIA. Nawet pomijając kwestię pozyskania głosów wyborczych, Kenia wymaga od FIA zwrócenia szczególnej uwagi. Śmiertelność na kenijskich drogach jest ok. 10 razy większa niż w Wielkiej Brytanii! Zachodzi pytanie nie o to, kiedy promotorzy WRC zdadzą sobie sprawę czy warto wracać do Kenii, a o to – kto naprawdę potrzebuje powrotu Safari? Fani w domach, promotorzy i organizatorzy – czy może tylko FIA?