WRC: Co ruch Ogiera oznacza dla mistrzostw świata? M-Sport w głębokiej żałobie?

Pomimo faktu, że w końcówce września nie ma żadnego rajdu mistrzostw świata, to 28 dzień tegoż miesiąca z całą pewnością będzie wspominany, jako jeden z najważniejszych w tym sezonie. Dlaczego? To już oficjalne – Sebastien Ogier i Julien Ingrassia wracają do zespołu Citroen Racing. Co to oznacza dla rynku transferowego i poszczególnych zespołów? Spróbujmy przeanalizować sytuację.

WRC: Co ruch Ogiera oznacza dla mistrzostw świata? M-Sport w głębokiej żałobie?
Podaj dalej

CITROEN RACING

Kto wie, czy to właśnie ekipa francuskiego producenta nie będzie największą siłą w sezonie 2019. Sama konstrukcja C3 WRC z całą pewnością poprawiła się w stosunku do roku 2017 i wydaje się, że teraz jest już w miarę konkurencyjna, tylko nie za bardzo jest komu to wykorzystać. Nareszcie w teamie pojawia się lider z prawdziwego zdarzenia, Sebastien Ogier. Co to tak naprawdę oznacza?

Nie oszukujmy się, od czasu powrotu francuskiego teamu do mistrzostw świata, Citroen jest niezaprzeczalnie najgorszym zespołem. Nic w tym okresie nie szło po ich myśli, co chwile były jakieś problemy. Ogier jest gwarancją wysokich pozycji, zwycięstw i dużych punktów, ale jest też gwarancją czegoś jeszcze – mianowicie, Francuz będzie miał wpływ na to, jak C3 WRC będzie wyglądał w kolejnym sezonie. Takiej możliwości nie miał przy okazji przejścia do M-Sportu i początki nie były tam zbyt udane. Tym razem Sebastien będzie mógł zadziałać i „zrobić” tego Citroena tak, jak będzie mu pasowało, a to – w połączeniu z pracą wykonaną przez Sebastiena Loeba – może oznaczać, że Citroen C3 WRC w przyszłym sezonie będzie najlepszym samochodem w stawce.

Kolejne spekulacje dotyczą tego, że na horyzoncie Citroena jest też Esapekka Lappi. Jeśli młody Fin faktycznie przejdzie do ekipy z Wersalu, to wydaje się, że będziemy mieli nową, wielką siłę w WRC. „EP” nie raz udowadniał już na co go stać. Taka osoba u boku Ogiera mogłaby sprawić, że z każdej rundy na konto Citroena wpadałyby całkiem solidne punkty. Ostatnią kwestią jest to, co w takim przypadku stałoby się z Madsem Ostbergiem i Craigiem Breenem? Któryś z nich będzie musiał prawdopodobnie dzielić fotel z głównym sponsorem zespołu, Khalidem Al-Qassimim, co będzie oznaczało pewnie 8-10 rund w sezonie. Coś nam się tak wydaje, że bliżej tego scenariusza jest raczej Breen. On musi polegać na francuskim zespole. Ostberga raczej stać na lepsze rozwiązania.

M-SPORT FORD

W przypadku M-Sportu sytuacja staje się bardzo mocno skomplikowana. Odchodzi bowiem zawodnik, który zbierał dla zespołu zdecydowaną większość punktów i dawał jej zwycięstwa. Tylko teoretycznie, ale wyjmijmy z Fiesty WRC Ogiera na dwa ostatnie lata. Co byśmy zapamiętali? Zwycięstwo Evansa w Wielkiej Brytanii, jego drugie miejsce w Argentynie… ach tak, jeszcze występy Tanaka, którego też przecież już nie ma. Nie wygląda to najlepiej. Odchodzi zdecydowany lider, a pewne jest tylko to, że kontrakt na kolejny sezon ma Teemu Suninen.

Fin oczywiście nie może być liderem zespołu… chociaż kto wie. Nie wiadomo co będzie z Elfynem Evansem – Walijczyk nie ma kontraktu, ale jego doświadczenie może być kluczowe dla Malcolma Wilsona. Nie oszukujmy się, to również nie będzie lider z prawdziwego zdarzenia. Nagle okazuje się, że M-Sportowi zaczyna brakować jakości sportowej i zbliżamy się do tak fatalnych czasów, jak te z Ostbergiem i Camillim w roli głównych kierowców. Już to przerabialiśmy – to nie może się zakończyć sukcesem.

No właśnie, możliwe jest, że do Suninena i Evansa(?), dołączy też np. Mads Ostberg. W kwestie powątpiewania można oddać to, czy Norweg zadowoli się ewentualnym dzieleniem samochodu z szejkiem Khalidem w Citroenie. Ostberg w przeszłości współpracował już z Wilsonem. Podobnie zresztą sytuacja wygląda w przypadku Breena. Wilson w przeszłości lubił stawiać na młodzież bez większego doświadczenia. Kto wie, może i tym razem podejmie ryzykowną decyzję? W WRC 2 ma przecież np. swojego juniora, Gusa Greensmitha. Mało istotne, istotne jest to, że M-Sport pod względem kadrowym czekają raczej lata chude. Prawdziwego lidera tym razem prawdopodobnie zabraknie.

RESZTA ŚWIATA

Nowy kontrakt z Hyundaiem niedawno podpisał Thierry Neuville, w Toyocie na pewno pozostanie Ott Tanak – jeśli zatem chodzi o czołówkę mistrzostw świata, to temat mamy z głowy. Zastanawia na pewno kwestia tego, co stanie się z Danim Sordo i Haydenem Paddonem. Czy ci kierowcy będą chcieli kolejny raz dzielić jeden samochód? Zobaczymy, ale jeśli nie, to z całą pewnością będą łakomym kąskiem – kto wie, może dla M-Sport Forda? Patrząc na tegoroczne wyniki Hiszpana i Nowozelandczyka musimy podkreślić, że każdy zespół potrzebuje właśnie takich kierowców – do liderów im daleko, ale są w stanie przywozić bardzo dobre punkty i plasować się w czołówce, na 2., 3., czy 4. miejscach.

Pozostają nam jeszcze Jari-Matti Latvala i Andreas Mikkelsen. W przypadku tych zawodników raczej ciężko spodziewać się jakichś zmian, chociaż z czystym sumieniem możemy powiedzieć, że ich tegoroczne wyniki dalekie są od oczekiwań. Kariera Latvali w WRC powoli zmierza ku końcowi, jednak czy zespół pożegna się z nim już teraz? Wydaje się, że Fin dostanie jeszcze co najmniej jeden rok. Mikkelsen to zawodnik z wielkim potencjałem, jednak on się gdzieś wyraźnie zablokował. Jeśli Norweg wyjdzie z dołka, to to wciąż jest zawodnik do wygrywania rajdów. Pamiętamy słabszy okres Neuville’a – nic w Hyundaiu mu nie wychodziło, jeździł fatalnie, a teraz jest liderem mistrzostw świata, bo zespół nie pożegnał się z nim w pochopny sposób. Czy z Mikkelsenem będzie podobnie? Tego nie wiemy, jednak wydaje nam się, że Norweg zostanie w zespole z Alzenau.

NIESPODZIANKI?

Oczywiście są to tylko spekulacje i poszczególne zespoły mogą pójść w kierunku kompletnie innym, nieznanym. Mogą postawić na swoich juniorów, możemy mieć niespodzianki. Jeśli Lappi odejdzie z Toyoty, to tak naprawdę nikt nie wie, kto go zastąpi. Równie dobrze może być to Takamoto Katsuta, który wygrał juniorską walkę z Hirokim Araiem, a przecież Japończycy nalegali, aby w Toyocie jeździł jakiś przedstawiciel kraju kwitnącej wiśni. Mamy przecież Krisa Meeke’a, z którym pożegnał się Citroen, ale który dla np. M-Sportu może być teraz bardzo łakomym kąskiem. Na zapleczu wciąż są m.in. Eric Camilli, czy Pontus Tidemand – obaj brali udział w pracach rozwojowych Volkswagena Polo R5, jednak nie wiadomo, czy zwiążą swoją przyszłość z niemieckim producentem i będą startować w WRC 2. Jest przecież zawodnik określany jako przyszły mistrz świata, Kalle Rovanpera, jest też fabryczny kierowca Citroena, Stephane Lefebvre. Rynek kandydatów jest szeroki. Jak to się wszystko potoczy? Musimy zaczekać.

Przeczytaj również