Problemy zaczęły się już w Barcelonie. Bolid Williamsa dotarł do Katalonii dopiero trzeciego dnia testów przedsezonowych, a Robert Kubica twierdził, że wie zaledwie 20 procent tego, co powinien przed startem sezonu. Niedługo po zakończeniu testów na „urlop” udał się dyrektor techniczny stajni – Paddy Lowe.
Jak się później okazało, był to dopiero początek ogromnych problemów zespołu Roberta Kubicy i George’a Russella. Wyścig na torze Albert Park w Australii pokazał, że Williams jest nie tylko najwolniejszy, ale też kompletnie nieprzygotowany do walki. Podstawowym problemem był brak odpowiedniej ilości części i za słaba siła docisku, przez co samochód był za wolny w szybkich zakrętach.
Ostatni problem bezpośrednio przełożył się na jazdę Roberta Kubicy, który w Australii dwukrotnie ocierał się o bandy. Teraz na światło dzienne wyszedł fakt, że konstrukcja jest również zbyt ciężka. To nic nowego. Ubiegłoroczny FW41, który także projektowany był przez Paddy’ego Lowe’a do najlżejszych też nie należał.
Rozwiązanie problemu z aerodynamiką to kwestia miesiąca lub dwóch. Oczywiście zakładając, że w fabryce w Grove ktoś w ogóle ma na to pomysł i wie jak z kłopotem się uporać. Problem nadwagi konstrukcji to już zupełnie inna bajka. Jeśli FW42 jest za ciężki to znaczyć może tylko, że elementarne błędy popełniono już na etapie projektowania. Co za tym idzie, w zależności od stopnia problemu do przeprojektowania może być… cały samochód.
Williams to nie Ferrari czy Mercedes. Zespół z Grove nie ma na takie rozwiązania ani czasu, ani pieniędzy. Pozostaje mieć nadzieję, że do zespołu dołączy wkrótce dyrektor techniczny na miarę F1, który będzie w stanie poprawić błędy projektowe popełnione przez Paddy’ego Lowe’a i podległy mu zespół. Jeśli tak się nie stanie, to Williams już teraz będzie mógł rozpocząć prace nad autem na sezon 2020. Ta perspektywa dla Roberta Kubicy i Georga Russella jest zapewne nie do przyjęcia.
https://wrc.net.pl/f1-zespol-roberta-kubicy-jest-w-rozsypce-williams-szuka-nowych-pracownikow
źródło: sport.pl