Czy segment A wróci do łask?
Samochody segmentu A w ostatnim czasie przestały być doceniane. Przez to wszystko ludzie, którzy i tak jeżdżą wyłącznie lub głównie po mieście sięgają po SUV-y. Tymczasem prędkości możliwe do osiągnięcia w aglomeracjach często wykluczają możliwość odniesienia poważnych obrażeń nawet w mniejszych pojazdach. Auta segmentu A są nie tylko tańsze i wystarczająco bezpieczne na miasto, ale – co może warto przypomnieć niektórym świeżakom w SUV-ach – łatwo się nimi precyzyjnie parkuje.
Hyundai i10 był już do kupienia za śmieszne pieniądze na wyprzedaży rocznika modelowego 2024. Teraz okazuje się, że rocznik modelowy 2025 (wyprodukowany jeszcze w 2024) oferowany jest jeszcze taniej. Salony Hyundaia oczekują za niego tylko 62 900 zł. To obniżka aż o 8 000 zł względem ceny katalogowej. Tyle wystarczy nam na podstawową wersję wyposażenia Pure z silnikiem 1.0 MPI o mocy 63 KM. Z manualną, 5-biegową skrzynią to autko spala w cyklu mieszanym ledwie 5,1 l/100 km.
Co na wyposażeniu ma tak tania wersja Hyundaia i10?
Ciekawostką jest fakt, że możemy poczuć powiew nowoczesności, gdyż bez dopłaty dostajemy 8-calowy ekran dotykowy. Jego system multimedialny nie tylko ma fabryczne radio cyfrowe DAB, łączność ze smartfonami przez Apple CarPlay i Android Auto, ale też nawigację satelitarną. i10 zostanie też bezprzewodowa zaktualizowane, gdy producent wypuści poprawki oprogramowania. Muzyki posłuchamy z głośników w bocznych drzwiach z przodu i z tyłu, a dla obu rzędów siedzeń mamy porty USB-C. Przez telefon pogadamy bez odrywania rąk od kierownicy dzięki Bluetooth.
Klimatyzacja jest manualna (- Ale jest! – podpowiadam niesubtelnie pokazując wyposażenie, a raczej jego brak w podobnej cenowo Dacii Sandero), za to na desce znajdziemy cyfrowe zegary z 4,2-calowym, kolorowym wyświetlaczem. W parkowaniu pomogą nie tylko czujniki z tyłu, ale i kamera cofania z dynamicznymi liniami. Hyundaia i10 wyposażono w tempomat oraz inteligentny system ostrzegania o ograniczeniach prędkości (gdyby komuś przez przypadek udało się go rozpędzić powyżej limitu). Przy tak niskiej cenie trzeba zadowolić się 14-calowymi kołami stalowymi (z kołpakami), ale za to jest wspomaganie kierownicy i poduszki powietrzne, w tym boczne i kurtynowe.
Czy warto zainteresować się bogatszymi wersjami Hyundaia i10?
Choć już w standardzie ten samochód ma wiele z tych rzeczy, których w zasadzie się oczekuje, to jest kilka ciekawych usprawnień w lepszych wersjach. Przede wszystkim interesujący jest silnik 1.2 MPI o mocy 79 KM. Nie dlatego, że oferuje jakieś super przyspieszenie czy niskie spalanie. To jednostka wskazana przez koreańską markę jako LPG Ready, czyli dobrze znosząca „zagazowanie”. Fabrycznie taką instalację zamontujemy w cenie 6 739 zł.
Najtańsze opcje z tym silnikiem kosztują w promocji od 67 400 zł (jeszcze przed montażem LPG). To stawka za wersję wyposażenia Modern, która nie jest game changerem w przeciwieństwie do wersji Smart (od 75 900 zł). Zyskujemy w niej reflektory halogenowe z funkcją doświetlania zakrętów, kierunkowskazy w lusterkach bocznych i tylne światła LED. Oprócz tego kilka dodatków designerskich, do których zaliczę 16-calowe alufelgi. Ja wskazałbym jeszcze podgrzewanie foteli przednich, klimę automatyczną i dostęp bezkluczykowy.
Wersja N-Line nie jest sportowa, choć na taką wygląda
Jeżeli komuś wyjątkowo zależy na designie to może rozważyć opcję N-Line. W czerwonych wstawkach obok świateł do jazdy dziennej LED lub na tapicerce można się zakochać. Dostajemy też metalowe nakładki na pedały i sportowy design felg aluminiowych. Czy za sprawą wersji N-Line idą też osiągi? No jest w tej wersji dostępny silniki 1.0 T-GDI, ale z mocą 90 KM szału nie ma. Do setki nie przyspieszymy poniżej 10 sekund (no może z górki), ale przynajmniej auto będzie na takie wyglądać. Warto podkreślić też jego zwrotność dzięki tylnej belce skrętnej. Nie bez znaczenia jest też aż 5-letnia gwarancja (w tym assistance w cenie) bez limitu kilometrów. Wszystkie szczegóły możecie sobie sami sprawdzić w cenniku wyprzedażowym.