W ostatnim czasie Sean Bratches, który w F1 odpowiada za kwestie komercyjne, odwiedził ojczyznę Maxa Verstappena. Spotkanie z lokalnymi przedstawicielami przebiegało pod dyktando rozmów, dotyczących organizacji rundy cyklu w jednym z największych miast Holandii. Początkowo wydawało się, że największe szanse na przyjęcie kierowców będzie miał tor Zandvoort, który ostatni wyścig F1 gościł w 1985 roku.
Okazało się jednak, że pod uwagę brane są dwie opcje – Amsterdam oraz Rotterdam. To w jednej z tych lokalizacji najprawdopodobniej będzie przebiegała uliczna próba miejska. Na korzyść Amsterdamu przemawia jego atrakcyjność, natomiast Rotterdam udowodnił w przeszłości, że dobrze radzi sobie z logistyczną organizacją wydarzeń tego typu.
Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż w ostatnim czasie Holendrzy oszaleli na punkcie F1 za sprawą Maxa Verstappena. Kierowca Red Bull Racing Tag Heuer zajmuje obecnie szóste miejsce w stawce i z całą pewnością przyciągnąłby na trybuny tłumy kibiców – Wyścigi uliczne są zawsze bardzo ekscytujące. Gromadzoną one mnóstwo kibiców i mają specyficzną atmosferę. Popularność jaką obecnie cieszy się w swoim kraju Max sprawia, że Grand Prix Holandii mogłoby być naprawdę wielkim i fantastycznym wydarzeniem – zakończył Christian Horner, szef Verstappena.
Nie jest do końca jasne w jakich ramach czasowych Sean Bratches ulokował swoje ambitne plany organizacji rundy w jednym z holenderskich miast. Jego działania pokazują jednak, że jest zaangażowany i dąży do zrealizowania postawionego celu.
Tagi: F1, Max Verstappen