
Spis treści
- Toyota wprowadziła na rynek model ProBox w 2002 roku – jest w sprzedaży nieprzerwanie
- W tym roku Japończycy przeprowadzili trzeci facelifting, choć zmiany są kosmetyczne
- Kombi cały czas sprzedaje się świetnie i przyciąga głównie niską ceną i praktycznością
Toyota przedłuża życie modelu ProBox w nieskończoność
Toyota ProBox to duże kombi – coś w rodzaju mieszanki kombi i minivana. Z europejskiego punktu widzenia moglibyśmy porównać ją do Dacii Lodgy. Pierwotnie samochód zadebiutował w 2002 roku, jednak jest w sprzedaży nieprzerwanie po dziś. I będzie dostępny w katalogach przynajmniej jeszcze przez kilka lat, bo właśnie otrzymał kolejną aktualizację.
Japoński producent wprowadził do oferty swoje kombi w 2002 roku. Był to jeden z pierwszych modeli zbudowanych na platformie NBC. Pozostawał w sprzedaży w niezmienionej formie do 2013 roku. Wtedy otrzymał pierwszy poważny lifting. W jego ramach firma zmieniła osłonę chłodnicy i przedni zderzak, ale rozstaw osi pozostawał ten sam.

Pięć lat temu Toyota postanowiła po raz kolejny odświeżyć swoje kombi. Poprawki aerodynamiczne w postaci zmienionych lusterek i wyprofilowanych otworów wentylacyjnych miały dać niższe zużycie paliwa. Na tym jednak zmiany w faceliftingu się skończyły. Jeśli myśleliście, że firma czekała z dużym liftem do teraz, to jesteście w błędzie. I tym razem lifting jest czysto kosmetyczny.
Kombi z największymi zmianami od 2002 roku
Mimo iż zmiany są niewielkie, to jednak nie sposób zauważyć, że są największe od ponad 20 lat. Jakkolwiek to nie brzmi. Tym razem kombi otrzymało kilka nowych systemów bezpieczeństwa. Zmieniło się także wnętrze, a ProBox otrzymał kierownicę z bardziej nowoczesnej Corolli. Nowy, 4,2-calowy wyświetlacz cyfrowy stanowi część analogowej tablicy przyrządów. Fotele też mają inną konstrukcję. Nie ma co jednak liczyć na system multimediów – jest jedynie uchwyt na telefon i szereg schowków.

Ten samochód nigdy jednak nie stawiał na komfort, czy cyfryzację. Najważniejsza jest praktyczność i cena. Można dopłacić za kamerę cofania, z której obraz wyświetlać się będzie na lusterku wstecznym. Pytanie tylko, czy będzie to komukolwiek potrzebne. Pod maską japońscy klienci mają do wyboru czterocylindrowy silnik o pojemności 1,5 litra – albo czysto spalinowy, albo hybrydowy.
Co ciekawe, ceny tego kombi w ojczyźnie zaczynają się już od 42 000 złotych. Pomyślcie tylko, gdyby Skoda oferowała Octavię pierwszej lub drugiej generacji za podobne pieniądze, na pewno znalazłoby się dużo chętnych także w Europie. Jednakże, u nas dostosowanie tych samochodów do nowoczesnych przepisów Unii Europejskiej byłoby po prostu niemożliwe.