Tor wyścigowy według standardów F1 w Odrowążu? Czy ktoś znowu mydli nam oczy?

Setki kilometrów autostrad, pewny awans z grupy na mundialu i tor wyścigowy z prawdziwego zdarzenia – takimi obietnicami raz na jakiś czas mamione jest polskie społeczeństwo, a w środę rano padło akurat na obietnicę numer 3.

Tor wyścigowy według standardów F1 w Odrowążu? Czy ktoś znowu mydli nam oczy?
Podaj dalej

Na samym wstępie chciałbym zaznaczyć, że w najmniejszym stopniu nie wierzę w budowę – jak to się ładnie zwykło określać w polskich mediach „toru Formuły 1” w Polsce, ani za rok, ani za 10 lat. Ileż to już miało powstać w naszym kraju takich pięknych obiektów…

Rewelację wyjawił jednak dziś rano portal „tkn24 Multimedialne Centrum Powiatu Koneckiego twierdząc, że opiewająca na kwotę miliarda złotych inwestycja powstanie w Odrowążu. A może Odrowężu?

Nie byłoby w tym jednak nic dziwnego, gdyby nie to, że wszystkie najnowocześniejsze obiekty powstają w regionach, gdzie miasta mają w swoich nazwach nazbyt dużo głosek „kh”, „mh” czy „gh”. No i właścicielami tych obiektów nie są goście biegający z kiełbaską i browarem przy namiocie w za krótkich szortach, tylko szejkowie, którym ropa naftowa gdyby mogła, wylewała się z uszu.

Niestety z „torem Formuły 1” jest jeszcze jeden problem – nawet, gdyby tak rozwinięty i nowoczesny obiekt w Odrowążu powstał, trzeba by jeszcze w jakiś sposób tę Formułę 1 tam przyciągnąć. A do tego potrzeba kolejnych gości z nadwyżką ropy naftowej. W Odrowążu szukają już złóż.

Na łamach portalu echodnia.eu czytamy: W ramach projektu POLONEZ GATE powstaną: pięciogwiazdkowy hotel ze SPA, domki wczasowe i pole kempingowe, siedmiokilometrowy tor wyścigowy według standardów Formuły 1 oraz 1,6-kilometrowy tor kartingowy, park technologiczny z centrami badawczo-rozwojowymi, ośrodek edukacyjny, osiedle domków jednorodzinnych z przedszkolem oraz boiskami sportowymi.

 

To wszystko brzmi bardzo pięknie, ale powiedzmy sobie szczerze. Kto na Boga chciałby jechać na wakacje w okolice toru wyścigowego? Nie wspominając już o zamieszkaniu i wysyłaniu dzieci do pobliskiego przedszkola. Przecież ten pomysł brzmi tak absurdalnie, że z powodzeniem mógłby być wzięty ze scenariusza jednego z filmów wyprodukowanych przez Johna Cleesa. Albo Braci Grimm.

Im dalej w las tym nasuwa się więcej pytań – jak ta wielomilionowa, czy nawet zahaczająca o miliard złotych inwestycja miałaby się zwrócić? Jeśli spojrzymy na wszystkie poważne tory goszczące u siebie królową sportów motorowych, każdy weekend zapełniony jest mniej lub bardziej spektakularnymi wyścigami. Grand Prix Węgier to dla żyjących w stolicy Budapesztu tylko jeden z wielu weekendów w roku, gdzie mogą nakarmić uszy, oczy i duszę wyścigowymi obrazami. WTCR, DTM, Formuła 4 – wszystkie te cykle od wielu lat ścigają się nie tylko na Hungaro, ale i wielu innych torach, które w ten sposób na siebie zarabiają.

Z całym należytym szacunkiem, bo to fantastyczna seria, którą tworzą fantastyczni ludzie i często bardzo dobrzy kierowcy wyścigowi, ale takiej miliardowej luki nie uda się zapełnić samym WSMP. A nawet jeśli faktycznie – o czym mówią przedstawiciele stojący za danym projektem – ich celem nie jest sprowadzenie cyrku F1 do Polski, to po co do inwestycji dokładać grube miliony tylko po to, by był zbudowany „wg standardów F1”? Przecież Silesia Ring w Kamieniu Śląskim nie spełnia standardów F1, bo i po co? A jest genialnym obiektem ze świetną infrastrukturą. I choć jestem pewien że też nie należał do najtańszych, to mogę się założyć, że daleko mu było do projektu z Odrowęża.

Spójrzmy może na wszystko w nieco jaśniejszych barwach. Jak podaje portal tkn24.pl za inwestycją stoi dwóch bardzo poważnych jegomościów:

W Stąporkowie gościli inicjatorzy projektu – kielczanin Stefan Sikora. To biznesmen z wieloletnim doświadczeniem oraz Peter Hansen – były kierowca rajdowy, biznesmen duńskiego pochodzenia, kilka lat temu pełnił on funkcję szefa Australijskiego Związku Motosportowego.

Z informacji, jakie płyną wynika, że wszystkie niezbędne wymogi i pozwolenia zostaną pozyskane do końca tego roku, a począwszy od 2019 roku na terenie 215 odrowążańskich hektarów ruszy wielka budowa.

Niestety obawiam się, że będziemy musieli zadowolić się naszym starym, poczciwym Torem Poznań, który przynajmniej nie udaje tego, czym nie jest. Eh tam, ja go nawet polubiłem.

Przeczytaj również