1. Testy to nie wyścigowy weekend
Powtarzaliśmy to kilka razy i bez wątpienia powtórzymy jeszcze nie raz. Testy to testy i nie powinniśmy wyciągać zbyt pochopnych wniosków na ich podstawie. Te dni przeznaczone są na sprawdzanie, czy w nowych bolidach wszystko dobrze działa oraz na zbieranie cennych danych dotyczących m.in. aerodynamiki, czy zachowania nowych opon. Różni zawodnicy wyjeżdżają z różnymi ilościami paliwa i mają całkowicie różne zadania, przez co wyniki często mogą być wypaczone. Nie powinniśmy oczywiście brać sytuacji i prawideł z testów za normę i pewnik na resztę sezonu, jednak coś tam zdołaliśmy z tych testów wyciągnąć. Co dokładnie?
2. Barcelona to nie miejsce na zimowe testy
Wiele osób podkreślało już na samym początku przedsezonowych testów, że to po prostu marnotrawstwo pieniędzy. Warunki pogodowe w Barcelonie ani trochę nie oddawały warunków żadnego weekendu wyścigowego, bo nawet, kiedy było mokro, to temperatura oscylowała w okolicach 4 stopni Celsjusza. A jak doskonale wiadomo, opona kompletnie inaczej zachowuje się, kiedy mamy na zewnątrz 4 stopnie, a inaczej, kiedy mamy 20, czy 25 stopni. Na domiar złego, w środę pojawił się śnieg, więc jazdy były kompletnie zrujnowane, a zawodnicy mogli skupić się wyłącznie na oglądaniu seriali. A przecież mamy tory w Abu Zabi, czy Bahrajnie gdzie o tej porze roku panują wysokie temperatury i warunki idealnie oddają większość wyścigowych weekendów. Dlaczego jeździć więc w śniegu i temperaturach bliskich zera, a co za tym idzie marnować czas i pieniądze w Barcelonie?
3. Koniec kłopotów Hondy i McLarena?
Zimowe testy wypadły zaskakująco dobrze u tych, którzy mieli ogromne problemy w ubiegłym roku. Wszyscy doskonale pamiętamy ostatnie lata McLarena, którego bolidy napędzane były silnikami Hondy. Co chwilę usterka, brak mocy i generalnie jedno rozczarowanie za drugim. Teraz co prawda McLaren jeździ już na silnikach Renault, ale Honda pozostała w F1 i napędza teraz bolidy Toro Rosso. To, co obserwowaliśmy na testach może zdecydowanie wlać nadzieję zarówno w serca kibiców McLarena, Hondy jaki i Toro Rosso. Co prawda zespół Alonso ominął pierwszą część poniedziałkowych testów ze względu na wizytę Hiszpana w żwirowej pułapce, ale później było już bardzo dobrze i z pomarańczowym bolidem nic złego się nie działo. Również Toro Rosso napędzane silnikami Hondy sprawowały się wzorowo. Młodzi zawodnicy zespołu – Brendon Hartley i Pierre Gasly kręcili każdego dnia (z wyjątkiem środy naturalnie) po kilkadziesiąt okrążeń i z maszynami również nic się nie działo. Czyżby to był koniec problemów silników Hondy i zespołu McLarena?
4. Mercedes będzie jeszcze silniejszy
No a teraz zaczynamy już wróżenie z fusów i staramy się rozsądnie spojrzeć w stronę kręconych przez zawodników czasów okrążeń. Zastanawiając się kto jest największym wygranym testów w Barcelonie, od razu na myśl przychodzi zespół Mercedesa. Dlaczego? Kierowcy mieli podczas testów naturalnie bardzo różne zadania. Jedni symulowali takie warunki, drudzy inne, ale każdy podczas tych czterech dni w końcu kręcił też szybkie okrążenia. Kiedy podróżowaliśmy na slickach, to różnice czasowe były na pierwszy rzut oka niewielkie, chociaż patrząc na nie okiem Formuły 1, to były przeogromne. Warto zauważyć, że cały czas w czołówce byli przedstawiciele Mercedesa – Lewis Hamilton i Valtteri Bottas. Zarówno Fin, jak i Brytyjczyk notowali czasy na podium, ale co ciekawe, oni tor pokonywali w większości na mieszance średniej. Reszta najlepsze okrążenia zaliczała na mieszankach miękkiej, super-miękkiej, czy też hiper-miękkiej, więc im o dobry wynik było zdecydowanie łatwiej. Pamiętamy, to tylko testy, ale Mercedes zaprezentował w Katalonii wielką siłę.
5. Czy Williams popełnił błąd w doborze kierowców?
Wydaje się, że na to pytanie tak naprawdę nigdy nie poznamy odpowiedzi, a na pewno nie w trakcie przedsezonowych testów. Lance Stroll i Siergiej Sirotkin kręcili okrążenia, jednak tak jakby… nie wkładali w to zbyt wielkiej pasji ani zaangażowania. To oczywiście tylko luźne spostrzeżenia i nie mamy pojęcia, jakie zadania mieli obaj zawodnicy, jednak do liderów, zarówno jeśli chodzi o liczbę przejechanych okrążeń, jak i tabeli z wynikami, było im stosunkowo daleko. Podstawowi zawodnicy Williamsa nie przykuwali też zbyt wielkiej uwagi mediów i generalnie rzecz biorąc, to niczym specjalnie w tych testach się nie wyróżnili. Robert Kubica? Wręcz przeciwnie. Polak był prawdziwą gwiazdą hiszpańskich testów. Nie dość, że konferencje prasowe z jego udziałem były najbardziej oblegane, to jeszcze kamery mediów tylko czekały na każdy jego ruch. Patrząc na wyniki, to Kubica był lepszy od swoich młodych kolegów, jednak jak mówił sam Polak, czasy nie są w tym przypadku ważne. W trakcie testowych dni dowiedzieliśmy się też, że Martini opuszcza zespół Williamsa, więc Brytyjczycy tracą swojego największego sponsora. To mogłoby usprawiedliwić ich decyzję odnośnie zatrudnienia dwóch paydriverów. Jak to wszystko wygląda w rzeczywistości i co zadecydowało o wybraniu Rosjanina, a nie Polaka? Tego raczej się nie dowiemy. Pozostają zatem tylko spekulacje.
Tagi: F1, Barcelona, Formuła 1