Tesla uderzyła w wóz strażacki!

Samochód jadący na autopilocie uderzył w wóz strażacki. Pijany kierowca prowadzący Teslę czuje się niewinny. W takich sytuacjach powstają kluczowe pytania – kto zawinił i kto ponosi odpowiedzialność za szkodę?

Tesla uderzyła w wóz strażacki!
Podaj dalej

Rozwój techniki zmierza do sytuacji, w której kierowca w samochodzie będzie po prostu pasażerem. Już niedługo spodziewamy się premiery nowych samochodów autonomicznych z tzw. czwartym poziomem zaawansowania. Oznacza to nic innego jak samochód, który będzie prowadził się sam, a kierujący w trakcie jazdy będzie mógł np. jeść obiad. Jak w tym wypadku wygląda sprawa odpowiedzialności ubezpieczycieli za szkody spowodowane wadliwym działaniem systemów? I jaką odpowiedzialność ponosi kierowca? Sytuacja wydaje się być kuriozalna.

Przed kilkoma dniami w Kalifornii został aresztowany mężczyzna, który prowadził samochód pod wpływem alkoholu. Teoretycznie sprawa wydaje się być oczywista. Jak jednak się okazuje, taka nie jest. Kierowca jechał Teslą na autopilocie. Z relacji policjantów wynika, iż jego stan był tak kiepski, że trzeba było go dosłownie wyciągać z samochodu. Oczywiście usłyszał zarzuty prowadzenia pod wpływem alkoholu, ale tłumaczył się, że samochód przecież jechał sam, w związku z czym czuje się niewinny. W sumie logiczne. Takie tłumaczenie nie pomogło, ale to kolejny przypadek, który zwraca uwagę na ułomność takich rozwiązań. Sytuacja, o której czytamy w tytule również miała miejsce kilka dni temu. Tesla Model S jadąc autostradą na autopilocie uderzyła w tył stojącego samochodu strażackiego. W tym przypadku zawinił system wykrywania przeszkody, który nie zareagował dostatecznie szybko. Tesla jechała z prędkością około 100 km/h – na szczęście nikt nie ucierpiał. Znów możemy zadać sobie pytanie – kto jest winny?

Obecnie większość samochodów reklamowych posiada trzeci poziom zaawansowania co oznacza, iż prowadzi się on sam, ale w każdej chwili może poprosić kierowcę o pomoc, który również powinien przez cały czas nadzorować samochód. W takiej sytuacji ostateczna odpowiedzialność kierującego wydaje się być uzasadniona. Jednak wejście na rynek czwartego poziomu zaawansowania jest już tylko kwestią czasu. W tym przypadku zaangażowanie kierowcy w prowadzenie samochodu spadnie do minimum. Zatem jak ustawodawcy przygotują się na taki postęp w technice? Jak firmy ubezpieczeniowe będą rozpatrywać takie sytuacje? Jedno jest pewne – ustawodawcy wraz z firmami ubezpieczeniowymi będą mieć twardy orzech do zgryzienia.

Tagi: Tesla, Wypadek

 

Przeczytaj również