Jednym z tego typu przykładów jest zilustrowany tu Mitsubishi Lancer. Nie żadna wersja Evolution, a zwykły, grzeczny sedan. Właściciel zapragnął jednak dodać mu sportowego charakteru, instalując pokraczny pakiet aerodynamiczny.
O ile do przyjęcia jest lakierowanie elementów nadwozia na czarno (że niby z karbonu, te sprawy…), to mocowanie takiego spojlera na klapie bagażnika powinno być ścigane z urzędu. Nie znam się na aerodynamice, ale ta kupa pogniecionej stali nierdzewnej poprawiłaby docisk co najwyżej w Williamsie FW42.
Obojętnie nie można przejść także obok tylnego „dyfuzora” zamocowanego do poszycia zderzaka chyba jakimś sznurkami, drutem. Tutaj także mam wątpliwości czy to rozwiązanie zapewnia optymalny przepływ strumienia powietrza pod podłogą. Uwagę zwraca też nieprzypadkowa szpara na rurę wydechową! Co by nie mówić, to pewnie najbardziej sportowe auto we wsi!
Jak nie zmaltretować turbosprężarki? Złote zasady i symptomy, których nie wolno lekceważyć