Ta wyścigowa Toyota Supra przez 15 lat służyła jako kwietnik przed kioskiem

Czwarta generacja Toyoty Supry zadebiutowała w kwietniu 1993 roku i powiedzenie, że zmieniła ona historię motoryzacji, nie byłoby ani odrobinę na wyrost.

Supra Mark 4 była triumfem. To samochód, który całkowicie zmienił postrzeganie możliwości i osiągów coupe. Zapoczątkował nową erę japońskich samochodów wyczynowych, prowadzonych przez Suprę, ale także jej konkurentów – Mazdę RX-7, Hondę Integrę Type R, czy Nissana Skyline.

Oczywiście, wyścigi w tamtych czasach otrzymały dzięki napompowanym i podkręconym do granic możliwości japońskim samochodom ogromny zastrzyk adrenaliny. Te auta mogliśmy oglądać m. in. w takich zawodach jak All Japan Touring Car Championship, które w latach 90. i na początku 2000 były po prostu szalone.

Samochód, o którym piszemy dziś, to prawdziwa Supra #38 z 1999 roku, którą w JGTC ścigali się Yuji Tachikawa i Horonori Takeuchi. Reprezentanci Cerumo Fk zakończyli swój ostatni sezon ścigania na 14. miejscu w generalce, co biorąc pod uwagę konkurencję, wcale nie jest złym wynikiem. Na kultowym Fuji Speedway załoga stanęła nawet na podium.

Od przekroczenia swojej ostatniej linii mety pod koniec lat 90. samochód ten spędził jednak całe swoje życie zbierając kurz i pełniąc rolę kwietnika. Auto trafiło do odległej, malutkiej wioski w Japonii, gdzie nie docierały media społecznościowe ani części zamienne.

Toyota ze swoją Suprą osiągnęła tak duży sukces m. in. dzięki wspaniałej znajomości przepisów. Te stanowiły, że producenci mogą zamontować w swoim aucie dowolny silnik, o ile jest on częścią standardowej oferty. Toyota w pełni wykorzystała tę lukę, wyposażając Suprę w turbodoładowany 2-litrowy motor znany z samochodów rajdowych. Supra mogła poszczycić się więc mocą oszałamiających 493 koni mechanicznych.

Zespół, który zajmował się obsługą tej Supry po 1999 roku zmienił swojego głównego sponsora, a ten postanowił pozbyć się samochodu. Był on na tyle skomplikowany i kosztowny w obsłudze, że mało kogo było stać na jego utrzymanie. Właściciele małego kiosku zdołali pozyskać Suprę za… darmo.

Oczywiście, gdy historia ujrzała światło dzienne, znalazły się setki potencjalnych kupców, którzy oferowali właścicielom za ten model fortunę. Ci jednak nie są skłonni sprzedać Supry, bowiem – jak twierdzą – przywrócą kiedyś ją do życia.

Na ten moment jednak pokrywają ją pajęczyny, farba pęka, a niegdyś lśniące części wyścigowe przybrały matowo-brązowy kolor.

<

Ta wyścigowa Toyota Supra przez 15 lat służyła jako kwietnik przed kioskiem

Supra Mark 4 była triumfem. To samochód, który całkowicie zmienił postrzeganie możliwości i osiągów coupe. Zapoczątkował nową erę japońskich samochodów wyczynowych, prowadzonych przez Suprę, ale także jej konkurentów – Mazdę RX-7, Hondę Integrę Type R, czy Nissana Skyline.

Oczywiście, wyścigi w tamtych czasach otrzymały dzięki napompowanym i podkręconym do granic możliwości japońskim samochodom ogromny zastrzyk adrenaliny. Te auta mogliśmy oglądać m. in. w takich zawodach jak All Japan Touring Car Championship, które w latach 90. i na początku 2000 były po prostu szalone.

Samochód, o którym piszemy dziś, to prawdziwa Supra #38 z 1999 roku, którą w JGTC ścigali się Yuji Tachikawa i Horonori Takeuchi. Reprezentanci Cerumo Fk zakończyli swój ostatni sezon ścigania na 14. miejscu w generalce, co biorąc pod uwagę konkurencję, wcale nie jest złym wynikiem. Na kultowym Fuji Speedway załoga stanęła nawet na podium.

Od przekroczenia swojej ostatniej linii mety pod koniec lat 90. samochód ten spędził jednak całe swoje życie zbierając kurz i pełniąc rolę kwietnika. Auto trafiło do odległej, malutkiej wioski w Japonii, gdzie nie docierały media społecznościowe ani części zamienne.

Toyota ze swoją Suprą osiągnęła tak duży sukces m. in. dzięki wspaniałej znajomości przepisów. Te stanowiły, że producenci mogą zamontować w swoim aucie dowolny silnik, o ile jest on częścią standardowej oferty. Toyota w pełni wykorzystała tę lukę, wyposażając Suprę w turbodoładowany 2-litrowy motor znany z samochodów rajdowych. Supra mogła poszczycić się więc mocą oszałamiających 493 koni mechanicznych.

Zespół, który zajmował się obsługą tej Supry po 1999 roku zmienił swojego głównego sponsora, a ten postanowił pozbyć się samochodu. Był on na tyle skomplikowany i kosztowny w obsłudze, że mało kogo było stać na jego utrzymanie. Właściciele małego kiosku zdołali pozyskać Suprę za… darmo.

Oczywiście, gdy historia ujrzała światło dzienne, znalazły się setki potencjalnych kupców, którzy oferowali właścicielom za ten model fortunę. Ci jednak nie są skłonni sprzedać Supry, bowiem – jak twierdzą – przywrócą kiedyś ją do życia.

Na ten moment jednak pokrywają ją pajęczyny, farba pęka, a niegdyś lśniące części wyścigowe przybrały matowo-brązowy kolor.

Przeczytaj również