Niestety jak donoszą zagraniczne media rajd wciąż nie jest pewny. Organizatorzy nadal dość mocno liczą na przychylną prognozę pogody, która mówi o znacznym spadku temperatur w okolicach środy lub czwartku. Jeśli w nocy termometry nie wskażą wartości na poziomie -10, to rozegranie rajdu może jednak okazać się niemożliwe.
Głównym problemem Szwedów nie jest brak śniegu, tylko lodu. Bez białego puchu rajd straci trochę klimatu, a kierowcy będą musieli inaczej dobierać linię jazdy i trzymać się bardziej środka drogi, jednak nie jest on konieczny. Kłopotem jest przede wszystkim lód, który jest naturalną barierą przed zniszczeniem dróg przez rajdowe samochody dodatkowo wyposażone w kolce. Organizator po rajdzie musi zapłacić za usunięcie wszelkich ewentualnych uszkodzeń, co w przypadku jazdy tylko po mokrym szutrze może oznaczać bankructwo firmy odpowiedzialnej za rajd. Ważne są też kwestie bezpieczeństwa, gdyż bez lodu kolce powypadają z opon po niespełna 20 kilometrach, przez co kierowcy będą mieli znacznie utrudnione zadanie w przypadku ewentualnego hamowania na oblodzonej partii.
Można by spytać czy nie można zmienić opon, jednak pomijając kwestie regulaminowe, według których rajd zimowy musi zostać przeprowadzony co najmniej na zimówkach, to dostarczenie gum na szuter w tak krótkim czasie jest po prostu niewykonalne.
Jak zatem wygląda sytuacja na oesach? Wygląda na to, że piątkowe odcinki są w lepszym stanie, gdyż ulokowano jest bardziej na północy i na większych wysokościach. Na Torsby i Rojden jeszcze leży lód, więc nie jest najgorzej, choć z drugiej strony na Kirkenaer można by pływać.