Spór między kolekcjonerami, w którym nie chodziło już nawet o ogromne kwoty, ale o zasady

Między dwoma kolekcjonerami samochodów toczy się dość specyficzny spór.

Spór między kolekcjonerami, w którym nie chodziło już nawet o ogromne kwoty, ale o zasady
Podaj dalej

Brytyjski biznesmen i kierowca wyścigowy, 55-letni Gregor Fisken w 2017 roku kupił od amerykańskiego prawnika Barnarda Carla, Ferrari 250 GTO z 1962 roku. Jak sami na pewno przypuszczacie, kwota nie należała do najmniejszych. Auto trafiło w ręce Fiskena za kwotę 44 milionów dolarów. Problemy pojawiły się jednak wtedy, kiedy mimo wcześniejszych zapewnień, wraz z autem nie dotarła oryginalna skrzynia biegów.

Auto przeszło tylko przez ręce Fiskena, który sprzedał je dalej, innemu kolekcjonerowi, który chciał pozostaje anonimowy. Prawnicy Brytyjczyka podkreślają, że był od pod dość dużym wrażeniem możliwości kupna auta z oryginalną skrzynią i po części przyczyniło się to do sfinalizowania transakcji.

Miarka się przebrała kiedy okazało się, że Carl w dalszym ciągu posiada skrzynię do Ferrari, ale nie chce jej oddać. To znaczy chętnie ją odda, ale za kolejne 25 tysięcy dolarów. Jak widać, każdemu, nawet tak dobrze ustawionemu finansowo człowiekowi jak Gregor Fisken mogą po prostu puścić nerwy.

Panowie zaczęli się kłócić o to gdzie należy się po skrzynię zgłosić. Według umowy, skrzynia miała być odebrana w Kalifornii – tak przynajmniej twierdzi Amerykanin. Jego zdaniem Fisken nie chciał się po nią pojawić, co było powodem zerwania założeń kontraktu między kupującymi. Tym samym kupujący nie miał już praw do roszczeń z tego tytułu.

– Skrzynia i GTO są warte więcej w komplecie niż osobno. To zdecydowanie lepsze posunięcie ze względów ekonomicznych. Nigdy nie przeciwstawiałem się takiemu rozwiązaniu”

Teraz Carl chce dodatkowo obciążyć Fiskena kwotą 500 tysięcy dolarów, aby pokryć koszty, które musiał ponieść z tytułu relokacji skrzyni.

Przeczytaj również