W sezonie 2018 to właśnie kanadyjskie miasto miało być gospodarzem ostatniej rundy cyklu Formuły E. Sprawy obrały jednak niepokojący obrót kiedy to pod koniec listopada stery objęła nowa burmistrz, Valerie Plante. Początkowo oponowała ona za przeniesieniem wyścigu z centrum miasta na tor F1, a dokładnie na Circuit Gilles Villeneuve. Nie było jednak mowy o anulowaniu Montreal ePrix.
Warto dodać, że podczas kampanii wyborczej Plante zmusiła urzędującego wówczas zwolennika organizacji imprezy, Denisa Coderre do wyjawienia faktów, które zadziałały na jej korzyść. Chodziło o fakt rozdania prawie połowy puli biletowej bez pobrania za nie opłaty co miało pokazać, że wydarzenie w Montrealu nie jest niczym atrakcyjnym. Plante dolewała oliwy do ognia wskazując na negatywne skutki konieczności zamykania dróg miejskich oraz niepotrzebnego wydawania publicznych pieniędzy.
W ostatnich godzina podano do informacji publicznej informacje, że wyścig w Montrealu nie dojdzie jednak do skutku – Jesteśmy bardzo zaskoczeni i rozczarowani jednostronną decyzją i oświadczeniem burmistrz Montrealu. Jest to klasyczny przypadek syndromu nowej burmistrz, która niszczy to co zbudował jej poprzednik, Dennis Coderre. Oczywiście posiadamy wiążącą umowę na organizację imprezy, jednak w tej chwili nie będziemy komentować tej kwestii, ponieważ jest ona rozpatrywana przez naszego kanadyjskiego radcę prawnego – przedstawił oficjalne stanowisko władz Formuły E serwis autosport.com.
Według krążących w środowisku informacji, spółka powołana do organizacji wydarzenia czyli „Montreal, c’est electrique” ma jeszcze zaległości finansowe wobec cyklu związane z poprzednimi edycjami wyścigu. Chodzi o kwotę przekraczającą sześć milionów dolarów kanadyjskich. Jeszcze na początku grudnia Alejandro Agag, dyrektor generalny Formuły E informował, że wyścig w innym kanadyjskim mieście nie wchodzi w grę. Jeżeli przez siedem miesięcy nie uda się zorganizować alternatywy dla wydarzenia w Montrealu to finał sezonu odbędzie się w Nowym Jorku już 17 lipca.
Tagi: Formuła E