Ceny paliw na stacjach benzynowych w Polsce stopniowo idą do góry. A to dopiero początek podwyżek
Ceny paliw na stacjach benzynowych w naszym kraju rosną od 15 października, czyli po wyborach parlamentarnych. Wcześniej można było tankować paliwo za 5,99 zł za litr, a teraz ta kwota wynosi 6,50 zł, a według analityków to dopiero początek. Podkreśla to analityk rynku paliwowego e-petrol.pl Jakub Bogucki. „Od jakichś dwóch tygodni widzimy stopniowy wzrost cen wszystkich paliw, z wyjątkiem autogazu, który rządzi się swoimi prawami. Ceny na rynku hurtowym idą w górę konsekwentnie co najmniej o kilkadziesiąt złotych z dnia na dzień i to powoduje, że już przekraczamy kolejne granice psychologiczne, których przekroczenia można było się spodziewać. Jeszcze przed tygodniem płaciliśmy 6,15 zł za litr oleju napędowego i 6,10 zł za litr benzyny. Te ceny, na poziomie ogólnopolskiej średniej, będą wkrótce kształtować się w rejonie 6,30 zł. Sytuacja międzynarodowa jest na tyle napięta, że próby działania z zewnątrz niewiele pomogą” – tłumaczy ekspert paliwowy.
Wychodzi więc na to, że faktycznie trzeba po prostu przygotować się na wyższe stawki za paliwo, bowiem w innych krajach, sąsiadujących z Polską, ceny paliw są jeszcze wyższe niż u nas. „Te ceny będą dążyć do poziomu, który widać w innych krajach o podobnym poziomie życia, co w Polsce. W Czechach czy na Litwie kierowcy już płacą ok. 7 zł za litr paliwa. W Polsce taki pułap jest możliwy przed świętami Bożego Narodzenia. Wiele zależy od sytuacji na Bliskim Wschodzie, na którą patrzą inwestorzy związani z rynkiem naftowym. Izrael nie jest państwem naftowym, ale premia ryzyka związana z niepokojami w regionie jest wysoka” – podkreśla Jakub Bogucki, cytowany przez serwis money.pl.
Cena za litr diesla zatrzyma się w okolicach 7 złotych za litr. A benzyna? Niewiele lepiej…
Ekspert przewiduje, że cena za litr diesla zatrzyma się w okolicach kwoty 7 złotych za litr, natomiast stawka za litr benzyny będzie wynosiła około 6,7 zł za litr. Sytuacja na Bliskim Wschodzie, gdzie toczy się wojna w Izraelu, nie ma jednak wpływu na ceny paliw. „Obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie ma niewielki wpływ na cenę ropy, która ustabilizowała się na poziomie nieco powyżej 80 dol. Przy tej kondycji makroekonomicznej, wygląda na to, że na benzynie nie dojdziemy do 7 zł, a w przypadku diesla na 7 zł się zatrzymamy. Myślę, że to kwestia dwóch tygodni” – tłumaczy z kolei ekspert rynku paliw, zarządzający Polaris FIZ, Dawid Czopek podczas rozmowy z money.pl.