Silnikowy spór w F1

We wtorek właściciel Formuły 1 – koncern Liberty Media dokonał prezentacji swojej wizji rozwoju jednostek napędowych na lata po sezonie 2020. Nie wszystkim pomysły Amerykanów się spodobały, a Ferrari zagroziło nawet odejściem z mistrzostw.

Silnikowy spór w F1
Podaj dalej

Swoje uwagi od razu po prezentacji zgłosiły już zespoły Mercedesa i Renault. Według nich owszem, konieczna jest redukcja kosztów rozwoju silnika i poprawa dochodzącego z nich dźwięku, jednak nie wszystko, co oferuje Libery Media jest dobrym pomysłem.

O krok dalej poszedł Sergio Marchionne, który stwierdził, że jego Ferrari może nawet całkowicie opuścić kawalkadę zespołów F1, jeśli przepisy wejdą w życie w takim kształcie. Głównym problemem według Marchionne ma być to, że układy napędowe przestaną być wyróżnikiem rozróżniającym kierowców w stawce, po czym dodał, że: – dopóki nie znajdziemy odpowiednich okoliczności, których wyniki będą korzystne dla utrzymania marki, rynku oraz wzmocnienia wyjątkowej pozycji Ferrari, Ferrari nie będzie brało w tym udziału. No cóż… może czas, aby ktoś zrozumiał, że nie jest najważniejszy w tym całym przedstawieniu.

Zmiany z całą pewnością wpłynęłyby pozytywnie na rywalizację. Poprzez redukcję kosztów oraz wprowadzenie limitów budżetów zespoły stałyby się bardziej wyrównane, a w walce o czołowe pozycje liczyłoby się więcej zespołów, niż tylko Mercedes, Ferrari i Red Bull.

Zmiany wyraźnie spodobały się za to Andy’emu Palmerowi z Astona Martina, który przyznał, że jest zachęcony tą propozycją. Nowe silniki to z założenia wciąż V6 o pojemności 1,6 l. oraz pojedynczy układ turbo. Zabraknie w nim kosztownego MGU-H, ale pojawi się mocniejszy brat KERSu – MGU-K.

fot. Twitter F1

Tagi: F1 Formuła 1

 

Przeczytaj również