SEAT Leon Cupra 300 - pierwsza jazda

Pod koniec lutego do naszej redakcji przyszło zaproszenie na oficjalną prezentację nowego, 300-konnego SEATa Leona Cupra. Ku naszemu zadowoleniu, cały event odbywał się na położonym pod Barceloną malowniczym torze Castelloli, co oznaczało kilka rund na pełnym gazie po prawdziwym torze wyścigowym.

SEAT Leon Cupra 300 – pierwsza jazda
Podaj dalej

Mimo iż pierwszy lot z Krakowa zaplanowany był na godzinę 6:00 rano, co w Katowicach równoznaczne było z pobudką około godziny 3:30, nie mieliśmy problemów ze wstawaniem z łóżka. 8:00 rano, lądowanie w Monachium, szybkie śniadanie i przesiadka do kolejnego Airbusa A321, który zabrał nas bezpośrednio do Barcelony.

Na lotnisku El Prat przywitali nas ludzie z SEAT-a, sprawdzili czy na pewno mamy ze sobą ważne prawo jazdy i wydali samochody. Jako pierwsza trafiła się nam Cupra ST (Station Wagon) z manualną skrzynią biegów – dawno nie mieliśmy okazji podróżować nowym, 300-konnym samochodem z lewarkiem i uhh… jaka to frajda! Od toru Castelloli dzieliło nas około 70 kilometrów podziwiania nie tylko samochodu, ale też fantastycznych widoków jakie oferuje autostrada A2. Po drodze mijaliśmy m. in. zapierający dech w piersiach masyw górski Montserrat, czy fabrykę SEAT-a położoną w miejscowości Martorell.

Na torze przywiali nas kolejni uśmiechnięci i opaleni Hiszpanie, a po szybkim lunchu nadszedł czas na krótką konferencję prowadzoną przez Antonio Valdivieso i Jaime Puiga – szefa zespołu SEAT Sport, który pilnie czuwał nad projektem drogowej Cupry 300. Panowie wyczuli chyba, że wszyscy zebrani dziennikarze jak najszybciej chcieli przejść do rzeczy, więc szczególnie nie przedłużali PR’owego „gadu-gadu”, które przy dźwiękach wydawanych zza boksu wydawało się szczególnie nieinteresujące.

Do naszej dyspozycji zostały oddane każde z wersji nowej Cupry – kombi, 3D oraz 5D. Każdy z nich czekał ustawiony w alei serwisowej za SEAT-em Leonem Racerem (tym samym, którym Gosia Rdest wywalczyła podium w 24H Dubai) pełniącym funkcję samochodu bezpieczeństwa, prowadzonego przez doświadczonego i utytułowanego kierowcę SEAT-a – Jordi Gene.

Ku naszemu zadowoleniu każda Cupra obuta została w najnowszą oponę Michelin Pilot Sport 4S – po hucznej prezentacji i wprowadzeniu nowego produktu francuskiego producenta na rynek nie mogliśmy doczekać się sprawdzenia, jak sprawuje się w rzeczywistości.

Pierwszym testem nie była jednak jazda po właściwym torze Castelloli, a wpisanym w jego obręb torze kartingowym (kto był na Torze Poznań wie, o czym mówimy) – tam sprawdziliśmy jak sprawuje się pierwsza w historii Cupra z napędem na cztery koła (dostępna tylko w wersji ST). Niestety instruktor nie pozwolił na wyłączenie kontroli trakcji, jednak dzięki temu zobaczyliśmy, że naprawdę nie dało się tego samochodu wytrącić z równowagi, mimo naszych usilnych prób.

Po tej próbie mieliśmy chwilę przerwy, podczas której udało nam się złapać Jordiego Gene – fabrycznego kierowcę wyścigowego SEATa, który swoją wiedzą i doświadczeniem wspomagał hiszpańskiego producenta w kolejnych modyfikacjach drogowej Cupry.

Około godziny 15:00 przyszedł czas na właściwą jazdę w towarzystwie Leona Racera. Powiedzenie, że od małego nie marzyliśmy o przejażdżce po prawdziwym torze wyścigowym, byłoby bezczelnym kłamstwem, więc emocje sięgały zenitu. Pierwsze kółko, jak zaznaczał Gene, będzie rozgrzewkowe: – Sprawdźcie układ toru (tak jakbyśmy nie spędzili co najmniej kilku godzinek na śledzeniu onboardów :-), pracę zawieszenia i hamulców, a dociśniemy na drugim okrążeniu.

Już pierwsze było szybkie, a na drugim… wow! Samochód z napędem na przednią oś, produkujący 300 koni mechanicznych i prawie 400 Nm – to na papierze nie ma racji bytu. Jednakże, samochód szedł jak po szynach, z każdym zakrętem starając się jechać jeszcze szybciej, on cały czas potulnie słuchał każdego ruchu kierownicą, każdego muśnięcia pedału hamulca, czy gazu.

No właśnie, pozostając przy mocy – gdy pierwszy raz dowiedzieliśmy się o prezentacji Cupry i tym, że zyskała 20 koni mechanicznych więcej względem swojej pierwszej odsłony, zastanawialiśmy się, czy aby na pewno ma to sens (tą pierwszą mieliśmy przyjemność jeździć już podczas Rajdu Polski 2015). Nasze rozważania nie mogły być chyba bardziej bezpodstawne – o ile 20 koni mechanicznych więcej nie wpływa bezpośrednio na uczucie lepszego przyspiesza (choć kombi z DSG pierwszą setkę osiąga już w 4,9 sek), ma ogromny wpływ na pracę przepustnicy i skrzyni biegów. Wciskasz gaz? Auto jedzie, od razu, momentalnie. Nie ma żadnej turbo dziury, żadnego opóźnienia, auto nie zastanawia się i robi to, czego się od niego oczekuje.

 

Przeczytaj również