Sprawę nagłośniła Pani Malina. Kobieta pewnego dnia jadąc trzypasmową ulicą, zjechała na pas ze strzałką nakazującą skręt w prawo. Nie zastosowała się jednak do tego i pojechała prosto. Po jakimś czasie otrzymała „zaproszenie” na komendę w celu wyjaśnienia zdarzenia. Tam dowiedziała się, że jej niedozwolony manewr został udokumentowanym zdjęciem. Jego autorem okazał się być niejaki pan Marek – emerytowany pracownik Najwyższej Izby Kontroli, który mieszka w Warszawie.
Krocie zapłaci kierowca, który po pijaku miał wypadek autem na minuty
Jak informuje portal brd24.pl, najczęściej dokumentowane przez niego wykroczenia to jazda samochodów bus pasem i parkowanie pojazdów w miejscu gdzie jest to niedozwolone.
Wydajniejszy niż fotoradary
Tajemniczy „pan M” – jak mówią o nim sami policjanci, zgłasza miesięcznie ponad 400 wykroczeń, co w skali roku daje prawie 5 tysięcy donosów. Biorąc pod uwagę, że połowa fotoradarów w Warszawie rejestruje miesięcznie mniej niż 400 wykroczeń, wynik samozwańczego stróża prawa jest naprawdę imponujący. Jak się okazuje stołeczni funkcjonariusze otrzymują od niego tak dużo udokumentowanych wykroczeń drogowych, że postępowania rozdzielane są między warszawskie komendy rejonowe, a nawet te w sąsiednich powiatach (pani Malina musiała pojechać aż do Piaseczna).
Społecznik czy uciążliwy donosiciel?
W sieci zawrzało. Dla jednych obywatelska postawa pana M. jest godna uznania, dla innych to nadgorliwy konfident, który niepotrzebnie utrudnia innym życie. Sami policjanci przyznają, że również dla nich sprawa nie jest łatwa.
Zgłaszanie wykroczeń przez wskazaną osobę stanowi znaczne obciążenie w sprawach o wykroczenie w Sekcji Wykroczeń WRD KSP, ze względu na ilość dokonywanych zawiadomień – powiedział dla brd.24 podkom. PiotrŚwistak.
źródło: brd24.pl