Wydaje się jednak, że głos sprzeciwu w kwestii wprowadzania na rynek coraz większej ilości samochodów elektrycznych traci na sile. Dlaczego? Po pierwsze znacznie więcej osób poznaje dogłębnie omawiane zagadnienie. Po drugie zaczynają oni rozumieć, jakie zalety przyniesie całemu społeczeństwu elektryfikacja pojazdów. Po trzecie natomiast uświadamiają sobie, że i tak nie zatrzymają toczącej się już kuli. Lawina ruszyła i dużo rozsądniej przygotować się na jej przyjście niż udawać, że to nie może mieć miejsca.
Rządy wielu państw przygotowują się na przyjęcie odpowiednich ustaw dotyczących elektromobilności. Potencjalni nabywcy samochodów elektrycznych, będą posiadali w naszym kraju wiele ulg oraz udogodnień. O czym mowa? Między innymi o możliwości korzystania w zatłoczonych miastach z buspasów, darmowym parkingu tam gdzie pozostali muszą wnosić opłaty oraz tzw. strefach zeroemisyjnych. Już niedługo w centrach większych miast europejskich pojawią się wyłącznie pojazdy elektryczne, a spalinowe auta będą po prostu wykluczone z ruchu w tamtych regionach. To z całą pewnością skusi potencjalnych nabywców i może się okazać ważnym czynnikiem w procesie dokonywania zakupu nowego samochodu.
Jeszcze kilkanaście miesięcy temu przeciwnicy zmian krzyczeli, że elektryczne samochody są po prostu brzydkie. I może faktycznie tak było, jednak oferta nowych modeli rośnie w imponującym tempie. Wszystkie liczące się na rynku koncerny samochodowe zapowiedziały i wprowadziły do realizacji długoterminowe plany zakładające produkcję ciekawych aut. Co więcej, poważni gracze zaczęli inwestować ogromne sumy w infrastrukturę służącą do ładowania oraz restrukturyzują swoje fabryki właśnie pod kątem elektromobilności.
A co z ostatnim spalinowym bastionem, czyli motosportem? Tutaj również szefowie zespołów dostrzegli potrzebę zmian. Sztandarowym przykładem może być elektryczna seria Formuły E, która w ciągu kilku ostatnich lat zrobiła gigantyczny postęp marketingowy. Coś co jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się nie do pomyślenia, staje się faktem i o dołączenie do elektrycznych wyścigów biją się największe koncerny na świecie. Co ciekawe, to nie jedyny sygnał ukazujący kierunek zmian, bowiem za Formułą E poszły chociażby motocyklowa seria Moto GP, a w planach jest także elektryfikacja rallycrossu.
Czy elektryfikacja rynku motoryzacyjnego to coś złego? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bowiem jest to całkowicie kwestia gustu. Dla jednych znaczące obniżenie kosztów eksploatacji oraz poprawa sytuacji środowiska jest kluczowym argumentem. Po drugiej stronie barykady ustawią się zagożali fanatycy tradycyjnych samochodów spalinowych, którzy przedstawią swoje racje. Wiadomo jednak, że pojazdy elektryczne już niedługo staną się na naszych drogach większością i albo to zaakceptujemy i wykorzystamy na swoją korzyść, albo będziemy się złościli na to co nieuniknione.
Tagi: Elektromobilność