Milion złotych, milion kilometrów, to coś co można sobie w jakimś stopniu zobrazować. No może prędzej ten milion kilometrów, bo w Polsce milion złotych, w dalszym ciągu widzieli tylko nieliczni.
Może gdybym dysponował taką kwotą, to swój wolny czas mógłbym poświęcić na oddanie się szydełkowaniu lub szyciu i był w stanie określić czy ilość pracy jaką włożył Rolls Royce w wykończenie wnętrza jednego ze swoich Phantomów to robota najwyższej klasy.
„Milion” przewija się to nie bez przypadku, bo właśnie taka ilość szwów była potrzebna do wykonania kwiatowego obszycia środka samochodu jedynego w swoim rodzaju. Nosi on teraz nazwę „Rose Phantom” i chyba już możecie się domyślać, dlaczego właśnie tak.
Pomysł na tak nietypowe wnętrze zrodził się w głowie przedsiębiorcy szwedzkiego pochodzenia, związanego z Bespoke Collective. Nie znamy co prawda jego nazwiska, ale możemy być pewni dwóch rzeczy – uwielbia kwiaty i musi być cholernie bogaty.
Na pewno ciekawi was ile może kosztować takie dopasowanie auta pod wysublimowany gust klienta. Tutaj niestety kolejna niewiadoma. Jest to również jedna z tych rzeczy, którymi Szwed raczej nie zaprzątał sobie głowy. Umówmy się – kupując takie auto i mając tego typu zachcianki kwoty to tylko coś czym zajmuje się wasz księgowy, którego pewnie nigdy nie widzieliście na oczy.
Widok kwiatowych motywów w Rollsie to coś zjawiskowego. W internecie można znaleźć sporo designerskich, krzykliwych wnętrz w rażących i kontrastujących kolorach. Tutaj dominuje srebro i kolor odpowiadający ” The Phantom Rose”, pewnie nie wiecie, ale to specjalna róża wyhodowana dla firmy Rolls Royce. Teraz znajduje się w ogrodzie różanym na terenie zakładu.
Niebieski odcień łodyg i liści, pokrywa się w wykończeniem nadwozia w kolorze Plantom Peacock Blue i nieco jaśniejszym Charles Blue, zastosowanym na skórze pokrywającej siedzenia.
Specjalny haft obejmuje podsufitkę, drzwi i deskę rozdzielczą. Rolls Royce nie podaje jak długo trwało wykonanie tego zlecenia. To nie pierwszy raz kiedy szerzej otwieramy oczy ze zdumienia podziwiając pracę mistrzów, których zatrudnia Rolls Royce. Określenie „sanktuarium prawdziwego luksusu” pasuje do tego wozu jak żadne inne.