Od pewnego czasu prym w amatorskich rajdach wiodą organizacje prywatne, które wolą trzymać się z dala od Polskiego Związku Motorowego. Jednymi z przykładów mogą być tutaj Rajdowy Puchar Sudetów oraz Rajdowy Puchar Śląska. Oba cykle powoli przestają mieć cokolwiek wspólnego z amatorskimi – w samochodach wymagana jest klatka bezpieczeństwa, zawodnicy muszą być ubrani w kombinezony, ale wszystko to zorganizowane jest w przystępny sposób – stroje, czy kaski nie muszą być homologowane.
Można by zapytać organizatorów dlaczego wymagają klatki? Przecież organizowane pod egidą PZM imprezy nie wprowadzają takiego wymogu i ich imprezy oblegane są przez zawodników. To pytanie nie miałoby jednak nic wspólnego ze stanem rzeczywistym, bo tylko pierwsza część zdania jest prawdziwa. Co dostajemy na popularnych KJSach? Próbę po placu, może dwie, czasami zdarzy się odcinek drogowy, choć to nie wszędzie. Taka zabawa nie ma tak naprawdę nic wspólnego z poważnym ściganiem.
Co oferują nam dwa wymienione wcześniej prywatne cykle amatorskie? Organizatorzy Rajdowego Pucharu Sudetów od lat kuszą zawodników próbami znanymi z Rajdu Świdnickiego-Krause, a dawnego Elmotu. Ci z Rajdowego Pucharu Śląska z każdą następną imprezą wbijają się na wyższy poziom – ostatni rajd trwał dwa dni a zawodnicy mieli do pokonania ponad 45 km oesowych, czyli… dla przykładu – więcej niż dwie tegoroczne rundy mistrzostw Śląska.
Największą zaletą w tym wszystkim są oszczędności. Wyjazd na rajd nie oznacza tutaj dla załóg tysięcy, a maksymalnie kilkaset złotych. O ile masz więc w samochodzie klatkę i podstawowy kombinezon bez homologacji, bez problemu możesz poczuć się jak gwiazda rajdów i zmierzyć się z kultowymi polskimi oesami. Wspominaliśmy już o tych z Rajdowego Pucharu Sudetów, jak jest z Rajdowym Pucharem Śląska? Bardzo podobnie, tutaj organizatorzy stawiają na oesy wykorzystywane w Rajdzie Wisły oraz Rajdzie Cieszyńskiej Barbórki. Można by zatem podsumować to słowami pędzą wozy kolorowe i uciąć temat. Nie można jednak nie wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie. Mianowicie…
… Kontakty ze społecznością i bezpieczeństwo. W czasach, kiedy problem z pozwoleniem na organizację rajdu mają nawet imprezy Rajdowych Samochodowych Mistrzostw Polski, ciężko jest uwierzyć, że udaje się to o wiele mniejszym, prywatnym organizacjom, które dysponują nieporównywalnie mniejszymi budżetami. To jednak zostało wypracowane w trakcie lat ciężkiej pracy tych ludzi, pasjonatów rajdów, którzy potrafią nie spać kilka nocy przed rajdem, aby dopiąć wszystko na ostatni guzik. Po rajdach wszystko jest pięknie posprzątane, a pasjonaci robią sobie przechadzkę po domach i pytają mieszkańców, czy wszystko było w porządku, czy nikt na ich terenie niczym nie zawinił. Takim sposobem ściągają z siebie łatkę wariatów, idiotów i szaleńców, a nakładają na siebie tą zaangażowanych ludzi z pasją, którzy potrafią zorganizować doskonałe imprezy. Z bezpieczeństwem wcale nie jest gorzej. Ba, w wielu przypadkach jest z nim lepiej, niż na imprezach sygnowanych przez związek. Wbrew obiegowej opinii – na oesach u prywaciarzy jest doskonałe zaplecze. Są karetki, policja, straż i członkowie zabezpieczenia, którzy nie wykonują ich zajęcia z przymusu.
Amatorskie ligi rajdowe organizowane przez prywatne osoby zdobywają coraz większą popularność… i szczerze mówiąc – nie ma się co dziwić. Tutaj ponad Punktami Kontroli Czasu i spóźnieniami górują ludzkie uczucia i chęć rywalizacji. Tu zawodnicy traktowani są jak sportowcy, nie jak zarobek, co często w przeszłości zarzucane było innym środowiskom rajdowym. Wyobraźmy sobie tylko, gdyby te dwa przykładowe cykle się połączyły i utworzyły kilkurundową Rajdową Ligę Południa. 8 imprez dwudniowych, rozgrywanych na kultowych oesach rajdów Wisły, Elmotu, Cieszyńskiej Barbórki. Wpisowe na każdy nie przekraczające 500zł. Wydaje się, że dla wielu amatorów byłby to strzał w dziesiątkę. Co działoby się wtedy z imprezami organizowanymi przez związek? Czy na wyrabianie licencji byłoby wtedy aż tak wielkie ciśnienie? Nie chce się nam w to wierzyć.
Tagi: Rajdy Rajdy Amatorskie
Fot. Rallyshot & Jadwiga Gajb & FotoDianaM & Janusz Boruta