Na początek Rajdu Korsyki zawodnicy zmierzyli się z maratońskim OS1 La Porta – Valle di Rostino 1. 49,03 km ścigania na śniadanie? Dlaczego nie? Przecież jesteśmy na Korsyce! Ta impreza nigdy nie przestanie nas zaskakiwać. Zakręt na zakręcie, tutaj trójkowy, tutaj nawrót, żadnych prostych, po jednej stronie skały, po drugiej przepaść. To wyjątkowy test dla załogi, bo przecież pilot musi mówić bez przerwy przez ponad 30 minut, a kierowca w tym samym czasie nakręci się kółkiem za wszystkie czasy. Jednym z charakterystycznych punktów tej próby był słynny kościół w La Porta, wokół którego ustawionych było mnóstwo kibiców. Zresztą, większość nawrotów była dosyć mocno obsadzona.
Korsykański asfalt nie wybacza błędów. Szybko, bo niecały kilometr po starcie przekonał się o tym Andreas Mikkelsen. Norweg wpadł w pierwszy nawrót i… obrócił się. Kolejni zawodnicy podkreślali, że dali z siebie wszystko i w sumie jechali całkiem szybko. Nie zmienia to jednak faktu, że ich „szybko” nie miało nic wspólnego z „szybko” przedstawionym przez Sebastiena Ogiera. Pięciokrotny mistrz świata nie pozostawił swoim rywalom żadnych złudzeń. Jechał bardzo szybko, pewnie, na granicy ryzyka, jednak w stosunkowo bezpieczny sposób. To sprawiło, że nikt nie był w stanie się do niego zbliżyć.
Sebastien Ogier jako jedyny zszedł poniżej granicy 32 minut. Jego przewaga nad drugim Sebastienem Loebem wyniosła tutaj 9,7 s., zaś podium skompletował Ott Tanak, który stracił 18,1 s. Thierry Neuville jest już z tyłu o ponad 20 sekund, Sordo o 36, Mikkelsen i 39,1, a Latvala o 46,2. Deklasacja!
Tagi: Rajd Korsyki, WRC, Tour de Corse, Ford, Ford Polska, Ford Performance