Witamy w słonecznej Katalonii – chciało by się powiedzieć przy okazji RallyRACC Catalunya – Costa Daurada. W tym roku – przynajmniej na razie – nie do końca tak to wygląda. Ostatnie dni na wybrzeżu do koszmarne ulewy i burze. Część ulic zalana, podtopienia… No cóż. Miejmy nadzieję, że prognozy się sprawdzą i w kolejnych dniach będziemy mieli piękną pogodę.
Na początku musimy zaznaczyć, że tegoroczna edycja Rajdu Katalonii praktycznie w ogóle nie różni się od tego, co oglądaliśmy w ubiegłym roku. W piątek o godzinie 9:23 rajd wystartuje od OS1 Gandesa, następnie załogi przeniosą się na próbę Horta-Bot (skrócone Pesells z ubiegłego roku ), a pętla zakończy się na asfaltowo-szutrowym, niemal 39-kilometrowym La Fatarella – Vilalba.
La Fatarella – Vilalba to zresztą najdłuższy oes rajdu i on zakończy pierwszy dzień rywalizacji. Po show zawodników, do swojego pokazu umiejętności przystąpią mechanicy. O godzinie 19:51 pierwsze maszyny pojawią się w parku serwisowym PortAventura. Tam w trakcie 75 minut trzeba będzie wymienić m.in. zawieszenie, skrzynię biegów, dyferencjały, czy hamulce – wszystko po to, aby kolejnego dnia samochód był gotowy już na walkę na asfalcie.
Sobota przywita nas próbą Savallà, a następnie zawodników zobaczymy na oesach Querol i El Montmell. W drugiej pętli na zakończenie dnia zawodnicy zmierzą się jeszcze na ulicznym superoesie Salou. Jeśli chodzi o sobotnie oesy, to nie zmieniono nawet metra w stosunku do ubiegłego roku.
Losy rajdu rozstrzygną się w niedzielę. Na ostatni dzień imprezy organizator przygotował dwa odcinki specjalne, które będą przejeżdżane po dwa razy. Próba Riudecanyes jest wszystkim doskonale znana, natomiast oes La Mussara, czyli Power Stage, to kompletnie nowy test. On w takiej konfiguracji nie był wykorzystywany jeszcze nigdy.