Rajd Dakar 2019: Sainz za wypadek obwinia "tragiczną" książkę drogową

Rajd Dakar 2019: Sainz za wypadek obwinia „tragiczną” książkę drogową
Podaj dalej

Broniący mistrzowskiego tytułu Carlos Sainz nie zwycięży tegorocznego Rajdu Dakar. Hiszpan stracił wczoraj ponad 3 godziny na skutek wypadku. Kierowca Mini w rozmowie na temat incydentu nazwał książkę drogową „tragiczną”.

Przed rozpoczęciem wczorajszego odcinka specjalnego o długości 331 kilometrów Sainz zajmował 6. miejsce w klasyfikacji generalnej. Kierowca z numerem 300. przyznał, że już w początkowych fragmentach rywalizacji natrafił na nieoznakowany rów.

To doprowadziło do uszkodzenia przedniego lewego zawieszenia w jego Mini John Cooper Works Buggy. Sainz stracił ponad 3 godziny, niemal na pewno wykluczając się z walki o tegoroczne trofeum.

– Jestem rozczarowany. Nie spodziewałem się, że będę miał taki problem – powiedział tuż przed północą, wjeżdżając na biwak w Arequipie.

– Mieliśmy dobre tempo, jednak nie atakowaliśmy na sto procent. Wpadliśmy w urwisko, które powinno być oznaczone w książce drogowej. Gdybym wrócił jutro w to samo miejsce, miałbym tam ten sam wypadek. Książka drogowa w tym roku jest tragiczna – ale jest jak jest.

Sainz po wczorajszym etapie spadł na 36. miejsce w generalce. Jego strata do liderującego Nassera Al-Attiyaha wynosi 4 godziny i 16 minut. Jednakże, kierowca Mini wierzy, że uda mu się jeszcze wbić do czołowej dziesiątki.

Plany może pokrzyżować mu jednak ból w szyi, który pojawił się po środowym etapie. 

– Zobaczymy, w jakim stanie będzie moja szyja. Boli i przeszkadza mi przez cały dzień. Zobaczymy, jak będę się czuł rano oraz jak ułoży się dla nas odcinek – zapowiedział.

Kolejnym pechowcem był wczoraj Giniel de Villiers.

Kierowca broniący barw RPA przystępował do etapu jako lider rajdu. Zwycięzca z 2009 roku stracił ponad 4 godziny i na dobre wypadł z walki o czołowe lokaty.

– Mieliśmy wielkiego pecha. Prezentowaliśmy naprawdę dobre tempo. Na jednej z hop wyskoczyliśmy i wylądowaliśmy od razu na kolejnej hopie. Leżał tam jednak kamień, który uszkodził osłonę silnika. Ten się osunął, uszkadzając filtr oleju. Musieliśmy zatrzymać się na naprawy. Ostatecznie udało się nam kontynuować jazdę.

– Gdybym jechał 10 km/h szybciej, przeskoczyłbym kamień, albo 10 km/h wolniej, wtedy też byłoby okej. Ze względu na kurz spod jadącego przed nami quada nie zobaczyłem tej skały, a gdy ją dostrzegłem, było już za późno. Bardzo pechowa sytuacja – zakończył.

Przeczytaj również