Wyjątkowy egzemplarz BMW

Samochody kojarzące się z niezawodnością to przede wszystkim Mercedesy, czy Volvo. Długowieczność oznacza także Toyota. Japońskie samochody nawet dziś potrafią przejechać setki tysięcy kilometrów z oryginalną technologią na pokładzie. Ale w przypadku tych samochodów nawet nie potrzeba specjalnej dbałości właścicieli, co udowadniał Jeremy Clarkson na przykładzie Toyoty Hilux.
BMW jednak nigdy nie kojarzyło się z odpornością na awarie i uszkodzenia. Oczywiście, nie oznacza to, że samochody tej marki są słabej jakości. Po prostu od lat kojarzą nam się raczej ze sportowym charakterem. Co więcej, ich właściciele lubią szybką, dynamiczną jazdę i nie mają problemu z mocniejszym wciśnięciem pedału gazu.
Pewien mężczyzna właśnie dokonał niesamowitego. W 1996 roku jako „młodzieniec” zakupił swoje BMW 523i generacji E39. Był to dla niego samochód do codziennej jazdy przez prawie trzydzieści lat. Fin przejechał nim właśnie okrągły milion kilometrów i pokazał niezwykłą solidność Serii 5 ze złotej ery BMW.

Niezwykłe okoliczności i jedna poważna awaria
Milion kilometrów to niezwykła liczba dla każdego samochodu. Ale to BMW nie miało szczególnie łatwego życia. Zazwyczaj takie przebiegi osiągane są dzięki częstym jazdom na autostradzie, co mniej obciąża silnik i skrzynię biegów niż np. jazda miejska. Ale mężczyzna jeździł samochodem po swojej rodzinnej Finlandii, gdzie temperatury często spadają poniżej zera. Jego najniższy wynik jaki zanotował na komputerze samochodu to… – 37,5 stopnia Celsjusza.
Ponadto, jego samochód zjechał z taśmy produkcyjnej zaledwie rok po rozpoczęciu produkcji generacji E39. Jak wiemy, samochody z początków produkcji często mają wiele problemów wieku dziecięcego. Ale nie jego egzemplarz. Ta Seria 5 po przejechaniu miliona kilometrów nadal ma oryginalny silnik, skrzynię biegów, wnętrze, lakier oraz większość karoserii. Naprawy przeprowadzone przez autoryzowany serwis nie były poważne, a auto miało tylko jeden grubszy remont.
Wzmianka na fanpage’u BMW Classic przykuła uwagę samego Mate Rimaca. Chorwat, właściciel swojej własnej firmy i szef Bugatti przyznał, że po raz pierwszy zetknął się z generacją E39 jako 8- lub 9-letni chłopiec i był zafascynowany jej wyrafinowaniem i finezją.
